Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słaba płeć z mocnym ciosem

Andrzej Plęs
Uniemożliwianie lub ograniczanie kontaktu z dziećmi (31,9 proc.), krytyka i obelgi (17,7), nastawianie dzieci przeciwko ojcu (14,2), odmawianie lub przymuszanie do kontaktów seksualnych (10,6), groźby rozwodu, wysokich alimentów, pozbawienie mieszkania i majątku (6,2), utrudnianie lub uniemożliwianie korzystania z rzeczy wspólnych, wspólnego majątku, mieszkania (2,7). Dane z portalu www.wstroneojca.pl
Uniemożliwianie lub ograniczanie kontaktu z dziećmi (31,9 proc.), krytyka i obelgi (17,7), nastawianie dzieci przeciwko ojcu (14,2), odmawianie lub przymuszanie do kontaktów seksualnych (10,6), groźby rozwodu, wysokich alimentów, pozbawienie mieszkania i majątku (6,2), utrudnianie lub uniemożliwianie korzystania z rzeczy wspólnych, wspólnego majątku, mieszkania (2,7). Dane z portalu www.wstroneojca.pl Krzysztof Łokaj
Bita przez męża żona wzbudza współczucie. Bity przez żonę mąż - pogardę.

Wyskoki na 188 centymetrów Roman stoi wyprostowany, jak struna, gdy jego filigranowa żona okłada go po pysku. Śmiesznie to wygląda, kiedy Kryśka musi podskoczyć, żeby dłonią sięgnąć jego twarzy.
Romkowi nie jest do śmiechu, bo Kryśka mała i krucha jest, ale zamachnąć się potrafi. Nie twarz go boli, dusza go boli, bo przecież Kryśce nie odda. Nawet się nie broni. Dość napatrzył się w dzieciństwie, jak pijany ojciec okłada matkę pięściami i poprzysiągł sobie, że na kobietę nigdy ręki nie podniesie. Toteż Kryśka bezkarnie leje Romana. Tym razem za to, że mąż stłukł wazon, kiedy mył go pod zlewem. To był jej ulubiony wazon.

Chłopaki nie płaczą

Przemoc domowa w świadomości społecznej to schemat: pijany ojciec rodziny leje połowicę na odlew, dziatki też leje. Potworem jest, co znęca się nad tymi, którym winien zapewnić ochronę. "Bo zupa była za słona" - krzyczało z plakatu. Posiniaczona na nim twarz kobiety patrzyła w milczeniu, pełnymi bezsilnej rozpaczy oczyma. Trudno szukać plakatu, z którego patrzyłyby pełne rozpaczy oczy mężczyzny, bo też panowie niechętnie manifestują, że są ofiarami przemocy domowej.

- To zaledwie 2 - 3 procent zgłoszeń, dotyczących tego zjawiska - potwierdza kom. Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiego komendanta wojewódzkiego policji. Ale dodaje, że "ciemna liczba" takich przypadków nie jest znana. Bo mężczyźni niechętnie ujawniają, że są ofiarami. - Takie są uwarunkowania kulturowe - tłumaczy rzecznik.

Facet to ma być wojownik, zdobywca i przecież "chłopaki nie płaczą". A niech tylko spróbują.
Krzysztof nie wytrzymał sytuacji w domu, żona traktowała go gorzej niż psa. Wie, co mówi, bo pies w domu też jest. Żona dla czworonoga jest pełna ciepła i wyrozumiałości, kiedy bydlę wraca do mieszkania po spacerze. Ubłocone, jak nieboskie stworzenie, na dywanie, na parkiecie zostawia ślady. Krzysztof sprząta. Niechby tylko on nie zdjął butów przed progiem mieszkania. Parę razy się zapomniał, runęła na niego kaskada wyzwisk, buty wyfrunęły za okno.

Pies dostaje miskę dwa razy dziennie, on nie. Żona podaje obiad sobie i dzieciom, on może wziąć sobie sam. Oni siadają do obiadu przy stole, jemu nie wolno, on może jeść, ale w kuchni. Nie wytrzymał, kiedy po raz kolejny dostał w twarz. Nie raz i nie po raz pierwszy, ale coś w nim pękło. Gotów był zadzwonić po policję, ale bał się żony. Poszedł na komisariat następnego dnia.

- Opowiedziałem, jak jest w domu, popatrzyli na mnie tak, że pożałowałem tej wizyty - opowiada. - Te uśmieszki, te aluzje... Niemal powiedzieli, że jestem d...pa, a nie facet, że co ze mnie za mężczyzna. Zgłoszenie przyjęli, ale w życiu tego nie powtórzę.

Bita przez mężczyznę kobieta wzbudza współczucie i solidarność społeczną, bity przez kobietę mężczyzna - co najwyżej politowanie, pogardę, drwinę.

W rzeszowskim Stowarzyszeniu "Nowy Horyzont", pomagającym ofiarom przemocy, pojawiło się zaledwie kilku panów, którzy skarżyli się na swoje partnerki.

- I były to ewidentnie ofiary przemocy - zapewnia Elżbieta Wisz, szefowa stowarzyszenia. - To ona była agresorem, on był biernym odbiorcą tej przemocy, nie potrafił postawić granicy, do której żona może się posunąć, nie umiał zaprotestować.

Nie proszą o pomoc, bo to uwłaczające. Nie zgłaszają policji, bo to niewiele daje. Wszędzie pytają ich: dlaczego się pan nie broni? Są tak przewrażliwieni, że nawet tak oczywiste pytania odbierają jak krytykę i zaprzeczenie ich męskości.

Słaba płeć?

Ona - wysokie stanowisko w rzeszowskich organach ścigania. On - pracownik marketingu w jednej z prywatnych firm. On przy niej zawodowo i finansowo był nikim, co dawała mu odczuć na każdym kroku.

- Nawet angażowała w to ich kilkuletnie dziecko, żeby bardziej go bolało, żeby przekaz był bardziej jednoznaczny - opowiada Elżbieta Wisz. - Przy czym stosowała i przemoc fizyczną, i psychiczną. Obiad podawała wyłącznie dziecku i sobie. To był dla męża wyraźny przekaz, jaką ma w domu pozycję. Kiedy próbował się do nich przysiąść, wypędzała go z pokoju jadalnego. I używała do tego wulgarnych określeń, i to przy dziecku. Kiedy siadał przy nich na kanapie, żeby wspólnie oglądać telewizję, dostawał od niej kopniaki, był spychany z kanapy. Odchodził bez słowa skargi. Kpiła z jego pracy, z jego zarobków. Słyszał, że jest nieudacznikiem, że do niczego się nie nadaje. Dziecku zabraniała kontaktów z rodzicami męża, nie przyjmowała ich w domu. Nawet w Wigilię zabroniła dziecku iść do dziadków z życzeniami.

Tłumaczono mu, że taki związek niszczy mu życie, samoocenę sprowadza do zera, destrukcja psychiki grozi kłopotami już nie tylko w domu, ale i w pracy. Uparł się, że chce ratować związek ze względu na dziecko. Poza tym związani byli kredytami. Ona zaproponowała, że będzie spłacać kredyt, jeśli on będzie łożył na codzienne wydatki. Łożył, ale ona wycofała się i z tej propozycji. Przez jakiś czas łożył na kredyt i na życie bieżące, zaczęło mu brakować. Dla niej do był kolejny powód do szyderstw i szykan. W końcu zaproponowała, żeby złożył pozew o rozwód i winę za rozkład pożycie wziął na siebie.

Panie nieczęsto leją panów po twarzy. W ogóle nieczęsto używają przemocy fizycznej. Ich przemoc jest znacznie bardziej wyrafinowana, uderza w psychikę. To może być odsuwanie mężczyzny od wszelkich decyzji, dotyczących rodziny, nie liczenie się z jego stanowiskiem, opinią, izolowanie go od dzieci, manifestowanie wobec dzieci niższą pozycję mężczyzny w domu ("patrzcie, tatuś nie umie, nie potrafi, nie może"...).

- Bardzo często spotykam się ze zgłoszeniami, w których mężczyźni skarżą się, że iż żony wykorzystują dzieci w walce z nimi - dodaje Wisz.

Matriarchat okrutny

Elżbieta Wisz zauważa, że mężczyzna stał się ofiarą systemu patriarchalnego.

- Nie tylko nie wypada mu się skarżyć, że jest ofiarą przemocy ze strony kobiety, nie wypada mu nawet szukać pomocy z takiej strony, która jest do tego uprawniona - mówi szefowa stowarzyszenia. - Policja niechętnie przyjmuje zgłoszenia o przemocy kobiety wobec mężczyzny, bo wychodzi z założenia, że mężczyzna w domu powinien radzić sobie sam. Przecież jest mężczyzną. A jeśli sobie nie radzi, nie potrafi zaprowadzić porządku, to mężczyzną nie jest.

Tymczasem role społeczne kobiety i mężczyzny zaczynają się odwracać. Coraz częściej żona zarabia lepiej od męża, ma od niego wyższą pozycję społeczną i zawodową. W wielu domach tak jest, że "kto ma kasę, ten ma władzę". Czasem władzę absolutną i okrutną.

W stowarzyszeniu "Nowy Horyzont" pojawił się niedowidzący mężczyzna, który dwukrotnie stał się ofiarą przewlekłej przemocy ze strony dwóch żon. Obie wyszły za niego, będąc bez pracy i pieniędzy. On - z przywilejami niepełnosprawnych, ale też z zupełnie przyzwoitymi zarobkami w pracy, potrzebował tylko towarzyszki życia. I niewielkiej pomocy, jaką potrzebuje osoba mocno niedowidząca. Pierwsza zdominowała go szybko i opuściła, kiedy tylko zapisał jej swoje mieszkanie. A raczej z mieszkania relegowała. Druga rozstała się z nim szybko, wymuszając sądownie bardzo wysokie alimenty na dwójkę ich dzieci. I - korzystając z niepełnosprawności mężczyzny - ograniczając mu prawo do widzenia z dziećmi. Nie dojechał, nikt ślepego nie przywiózł do dzieci - jego problem. A w ogóle co to za ojciec, skoro ślepy - podpowiadała dzieciom.

Józef w swoich lepszych czasach był kierownikiem budowy, Znakomicie zarabiał. Na tyle dobrze, że wystawił dom dla swojej pięcioosobowej rodziny. Budowlanka podupadła, lepsze czasy się skończyły razem z wysokimi zarobkami, więc i stosunek żony do Józefa. Przy dzieciach był przez nią bity, wyśmiewany, wyrzucany z domu. W Stowarzyszeniu "Nowy Horyzont" mówią, że to nawet niekoniecznie osobista wina żony Józefa, który zgłosił się do organizacji po pomoc. Po prostu kobieta taki miała wzorzec rodziny: w jej domu rodzinnym jej ojciec też był przez jej matkę bity i lżony.

W gminnych ośrodkach pomocy społecznej mają pod opieką wiele maltretowanych przez mężów żon i prawie wcale nękanych przez żony mężów.

- Na wsi wciąż dominuje patriarchalny układ rodzinny, gdzie stosowanie przemocy wobec żony traktowane jest jak norma i nikogo to nie dziwi i nie gorszy - mówi Luciana Rozborska, dyrektor MOPS w Rzeszowie. - W miastach wygląda to inaczej. I spotykamy się z przypadkami przemocy żony wobec męża.

Przytacza jeden, przemoc w wersji light: robiąca karierę zawodową, żona coraz bardziej przestawała liczyć się z opinią męża na jakikolwiek temat. Potem z jego istnieniem, nie obchodziły jej ani jego potrzeby, ani zdanie. Nie był dla niej partnerem w żadnym zakresie. Koledzy po cichu zaczęli się z niego śmiać, potem już mniej po cichu. Nie był w stanie tego znieść. I nie potrafił zrobić nic, żeby to zmienić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24