MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sokół Łańcut wygrał w Stargardzie Szczecińskim

Tomasz Ryzner
Bartosz Czerwonka zagrał w Stargardzie ponad 20 minut.
Bartosz Czerwonka zagrał w Stargardzie ponad 20 minut. Krzysztof Kapica
W ostatniej kolejce sezonu zasadniczego I-ligowi koszykarze Sokoła Łańcut pokonali na wyjeździe Spójnię 63:59.

Sokoły miały pewne problemy w I połowie, ale trzeba dodać, że mocno ogrywały ławkowiczów (Jacek Balawender i Bartosz Czerwonka pobyli na parkiecie ponad 20 minut). Po przerwie nasi zniszczyli rywali w III kwarcie, ale ci zdołali się jeszcze podnieść.

Łańcucianie byli rozkojarzeni, bo play off zapewnili sobie dwa tygodnie wcześniej, a na wdarcie się do czwórki nie mieli szans. Tak po prawdzie naszemu klubowi opłacałaby się porażka. Dosłownie, bo wtedy w play offach trafiłby na MOSiR i zaoszczędził trochę grosza na dojazdach. Sokoły nie zamierzały jednak pozorować gry.

- W II rundzie mamy bilans 10 do 3, co uważam, za wynik rewelacyjny. Rezerwowi dużo pograli, a to się przyda w dalszej fazie sezonu. Kontuzjowany jest przecież Maciek Klima, nasz kapitan - wyjaśniał trener łańcucian.

Spójnia prowadziła 14:8, 20:10, 28:20, ale w końcówce II odsłony goście dali sygnał, że nie przyjechali na wycieczkę.

- W szatni odbyła się męska rozmowa. Błędy mogą się zdarzyć, ale braku pełnego zaangażowania nie toleruję - podkreślał Kaszowski.

Po zmianie stron łańcucianie weszli na bardzo wysokie obroty i gospodarze zostali sprowadzeni do roli bezradnych obserwatorów. Do kosza ze strony Spójni trafił w III ćwiartce tylko... wychowanek Sokoła, Jerzy Koszuta (wolny i za 2).

Po 30 minutach nasi prowadzili 52:33. Wszystko wydawało się przesądzone, ale miejscowi nie spuścili głów i w ostatniej kwarcie postanowili dostarczyć kibicom jeszcze trochę emocji, a może nawet dokonać niemożliwego. Wprawdzie na otwarcie kwarty trafił Łukasz Pacocha, ale potem nasi pudłowali, popełniali straty, a Spójnia goniła wynik.

- Jak się wygrywa 21 punktami, to ciężko o koncentrację. Poza tym zagwizdano nam dwa faule ofensywne, zabrano jakąś piłkę i przewaga topniała. Z drugiej strony Bartek Czerwonka w trafił ważną trójkę i po prawdzie trzymaliśmy rękę na pulsie - zapewniał coach Sokoła.

50 sekund przed syreną Spójnia przegrywała 57:63. Trener gości wolał nie ryzykować; na boisko wrócił Pacocha. Wprawdzie Kacper Młynarski spudłował, potem popełnił stratę, ale punkty Sulińskiego padły w ostatniej sekundzie i na dokonanie cud się nie zdarzył.

SPÓJNIA STARGRAD SZCZECIŃSKI - SOKÓŁ ŁAŃCUT 59:63 (17:10, 13:18, 3:24, 26:11)

Spójnia: M. Kwiatkowski 8 (2x3), Stokłosa 3 (1x3, 4 as., 4 str.), Koszuta 10 (1x3), Bodych 8, Pytyś 8 oraz Suliński 13 (1x3), Wróblewski 5 (1x3), Soczewski 4, Ł. Kwiatkowski 0, Dylik 0. Trener Ireneusz Purwiniecki.
Sokół: Baran 9 (1x3, 5 as.), Fortuna 0, Miś 6, Pacocha 8 (4 str.), Pisarczyk 17 (11 zb., 2 bl.) oraz Balawender 5 (1x3), Młynarski 9 (1x3), Czerwonka 7 (1x3), Pieloch 2, Buszta 0.
Trener Dariusz Kaszowski. Widzów: 300.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24