Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świat tajnych służb trochę ujawniony

Andrzej Plęs
Wystawę "Służby specjalne II RP (1918–1939). Blaski i cienie” możemy zobaczyć w budynku Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Pigonia 1. Czynna będzie do końca lutego.
Wystawę "Służby specjalne II RP (1918–1939). Blaski i cienie” możemy zobaczyć w budynku Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Pigonia 1. Czynna będzie do końca lutego. Krystyna Baranowska
Polskie służby wywiadowcze II RP mają na koncie spektakularne sukcesy, ale też i porażki. Najbardziej znane akcje wywiadowcze pokazuje wystawa, którą możemy oglądać w budynku Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Bez sprawności polskiego radiowywiadu niepewne byłoby rozstrzygnięcie wojny polsko-bolszewickiej, a do "cudu nad Wisłą" walnie przyczynili się nasi kryptolodzy i kryptoanalitycy.

Zwycięstwo Polaków nad szyframi Enigmy było spektakularne i skróciło II wojnę światową. Mjr Jerzy Sosnowski dokonywał na terenie III Rzeszy rzeczy wręcz niemożliwych, więc jak to się stało, że II Rzeczpospolita nie doceniła potencjału militarnego zachodniego sąsiada? Ani tego, co może nieść z sobą pakt Ribbentrop - Mołotow?

Wystawa "Służby specjalne II RP (1918-1939). Blaski i cienie" w budynku Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Pigonia 1 pokazuje tajemniczy świat wywiadu i kontrwywiadu II Rzeczpospolitej. To wspólna inicjatywa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Instytutu Pamięci Narodowej, którą można było oglądać już w Warszawie, Łodzi, Gorzowie Wielkopolskim, Bydgoszczy.

Swój i wróg

Wystawa prezentuje zdecydowanie więcej blasków niż cieni służb specjalnych II RP. Już sam proces ich tworzenia w 1918 roku, w chaosie budowanego z trzech zaborów państwa polskiego, był niezwykłym przedsięwzięciem.

- Marszałek Piłsudski korzystał z ludzi przez siebie sprawdzonych w Legionach, w I Kompanii Kadrowej - tłumaczy Piotr Kułakowski z rzeszowskiej delegatury ABW. - To byli ludzie nieobawiający się walki, absolutnie lojalni i o odpowiednim kręgosłupie ideologicznym.

Te kryteria decydowały, bo przyszłych pracowników polskiego wywiadu i kontrwywiadu rekrutowano spośród niższych rangą byłych oficerów wywiadu armii państw zaborczych. Potencjalny przeciwnik był i na Wschodzie, i Zachodzie, toteż niełatwo było określić priorytety wywiadowcze.

- W latach 20., szczególnie po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej, naturalnym priorytetem w działaniach wywiadowczych była Rosja Sowiecka - przekonuje Piotr Kułakowski. - Pamiętajmy, że zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej i pokój ryski nie były końcem zagrożenia ze Wschodu. Już sama operacja "Trust" była manifestacją siły służb specjalnych Rosji bolszewickiej i zmusiła do utrzymywania w stanie pogotowia służby państw zachodnich. A tak naprawdę, po odzyskaniu niepodległości znaleźliśmy się między młotem a kowadłem i zasadniczym zadaniem polskich służb wywiadowczych były wzajemne relacje niemiecko-rosyjskie.

Blaski...

Perłą w ówczesnym polskim wywiadzie okazał się być wydział zajmujący się kryptologią, kryptografią i kryptoanalizą. Nie wiadomo, jak potoczyłaby się wojna polsko-bolszewicka, gdyby nie praca radiowywiadu Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Generalnego WP.

Sowieci do końca wojny nie zorientowali się, że ich szyfrogramy przekazywane drogą radiową są wychwytywane przez polski radiowywiad, szyfry łamane, a dowództwo polskie otrzymywało informacje o organizacji, dyslokacji, uzbrojeniu wojsk przeciwnika i jego planach.

Kierujący tą komórką wywiadu por. Jan Kowalewski zaangażował do pracy matematyków, co było rewolucją w dziedzinie kryptologii, do tej pory opartej na lingwistyce. Jesienią 1932 r. Marian Rejewski, poznański matematyk zatrudniony w Biurze Szyfrów Oddziału II, przy wsparciu Henryka Zygalskiego i Jerzego Różyckiego, złamał szyfr stosowany przez Niemców w skomplikowanych maszynach Enigma.

Po latach Winston Churchill przyznał, że ten sukces pozwolił skrócić przebieg wojny o kilka lat.

Jerzy Sosnowski był oficerem armii austro-węgierskiej, legionistą Piłsudskiego, bił się z bolszewikami w 1920 roku, ale prawdziwie zabłysnął jako szef tajnej polskiej placówki wywiadowczej w Berlinie w latach 1926-34. Zdołał wmówić wpływowym osobistościom III Rzeszy, iż jest przeciwnikiem ówczesnego rządu polskiego i zwolennikiem porozumienia polsko-hitlerowskiego.

Niezwykle przystojny mistrz jazdy konnej, podający się za polskiego barona, zdobywał serca pochodzących z arystokracji kobiet niemieckich i umysły mężczyzn. Szybko stworzył siatkę informatorów, która dawała mu dostęp do największych tajemnic Reichswehry.

Do pracy dla wywiadu polskiego zdołał nakłonić nawet oficera Abwehry. Nim został aresztowany przez Gestapo w 1934 roku, zdołał przekazać do Polski kluczowe dla obronności III Rzeszy informacje.

Dwa lata później Niemcy wymienili więźnia za kilku swoich szpiegów schwytanych w Polsce.

Dalsze losy majora nie są jasne. Niektóre przekazy mówią, że został schwytany przez NKWD i zmarł w więzieniu w Saratowie, inne dowodzą, że uległ sowieckiemu kontrwywiadowi i zaczął pracować na rzecz Armii Czerwonej.

Operacja "Ciotka", a potem "Wózek" to był majstersztyk akcji wywiadowczej. Niemieckie pociągi tranzytowe z serca III Rzeszy do Prus Wschodnich musiały pokonywać znienawidzony przez hitlerowców polski "korytarz pomorski", co wykorzystał kpt. Jan Henryk Żychoń, szef bydgoskiej ekspozytury polskiego wywiadu wojskowego.

Zawartość zaplombowanych(!) niemieckich transportów była penetrowana przez wywiadowców bydgoskiej ekspozytury. Przesyłki, elementy uzbrojenia były fotografowane, dokumenty - kopiowane, wykonywano szkice lub odpisy, po czym całość spenetrowanego materiału wracała do stanu pierwotnego.

Ingerencje maskowano tak skutecznie, że Niemcy do wybuchu wojny nie zorientowali się, że polski wywiad tą drogą zdobywał nawet tajne rozkazy dla jednostek wojskowych i administracji hitlerowskiej w Prusach Wschodnich.

Prócz wywiadu i kontrwywiadu wojskowego swoją siecią informatorów dysponowała jeszcze Policja Państwowa z jej komórką defensywy politycznej (Defa), która z sukcesami penetrowała nielegalny ruch komunistyczny, monitorowała zagrożenie ze strony mniejszości narodowych.

Był jeszcze Korpus Ochrony Pogranicza, powołany do ochrony przed inwigilacją i dywersją nieustająco płonących wschodnich granic II RP.

...i cienie

Tworzony w szczególnych przecież warunkach wywiad i kontrwywiad II RP uchodził za jeden z najskuteczniejszych na świecie, ale i on nie oparł się dramatycznym porażkom. Uległ mistrzowsko zorganizowanej w 1921 roku bolszewickiej prowokacji, kiedy sowieckie służby kontrwywiadowcze stworzyły fikcyjną i "nielegalną" Monarchistyczną Organizację Centralnej Rosji o kryptonimie "Trust".

Komunistyczni agenci w tej organizacji nawiązali kontakty z Białymi i wciąż wiernymi caratowi Rosjanami na emigracji, a przez nich - z wywiadami państw zachodnich. Te słały "Trustowi" broń, pieniądze, nawet emisariuszy i instruktorów, otrzymując drogą zwrotną wyłącznie dezinformację.

Wszystko to natychmiast trafiało do bolszewickich służb specjalnych i wszystko było skrzętnie wykorzystywane. Przede wszystkim - schwytani zachodni wywiadowcy, od których bolszewicki kontrwywiad metodą przesłuchań był w stanie wydrzeć tajniki działań operacyjnych.

Wprawdzie Władysław Michniewicz, oficer polskiego wywiadu, już w 1923 roku raportował, że "Trust" jest bolszewicką prowokacją, co skłoniło marszałka Piłsudskiego do zerwania wszelkich kontaktów z rosyjskimi monarchistami, ale przez te dwa lata "Trust" dokonał dość znacznego spustoszenia w zachodnich służbach wywiadowczych.

Jak to się stało, że jeden z najlepszych wywiadów w Europie nie był w stanie ochronić swoich bezcennych archiwów? Bo nie opracowano żadnych planów ich ewakuacji w sytuacji zagrożenia.

Dlatego też zostały one przejęte przez wojska okupacyjne w 1939 roku, natychmiast po zdobyciu Warszawy przez Wehrmacht. Na podstawie tak pozyskanych archiwów zdekonspirowano ponad 100 osób, w tym - agentów polskiego wywiadu w służbach III Rzeszy.

Dziesięcioro z nich skazano na śmierć, m.in. Paulinę Tyszewską, wieloletnią sekretarkę i ponoć także kochankę wysokiej rangi oficera Abwehry w Gdańsku, która od połowy lat 30. współpracowała z polskim wywiadem.

Dlaczego rząd polski i dowództwo wojsk II RP nie doceniły potencjału militarnego i skali zagrożenia ze strony III Rzeszy? Choć przecież sami hitlerowcy po przejęciu archiwów wywiadu polskiego przerażeni byli zakresem tego, co ten wiedział o planach i możliwościach zbrojnego nazizmu.

- Daleki jestem od twierdzenia, że służby specjalne nie były świadome tego, jakim potencjałem militarnym dysponuje III Rzesza - zastrzega Piotr Kułakowski. - Wyniki pracy operacyjnej, informacyjnej służb specjalnych przekazywane były decydentom, a to do nich należała interpretacja danych, do elit politycznych - wyznaczanie kierunków działania.

Sukces kryptoanalityków, którzy rozpracowali Enigmę, stał się symbolem możliwości polskiego przedwojennego wywiadu. W cieniu tego sukcesu pozostaje mnóstwo innych działań, o których wspólna wystawa IPN i ABW tylko wspomina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24