W Przemyślu też ciekawie
W Przemyślu też ciekawie
Przepychanki i ostra krytyka to codzienność także w innych miastach regionu.
- W manipulowaniu opinią publiczną jest pan mistrzem. Nikt pana w tym nie wyprzedzi. Dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze? Po co wybory? Może od razu koronuje się pan w katedrze na króla Przemyśla? - powiedział do prezydenta Przemyśla Roberta Chomy Władysław Bukowski, szef klubu radnych PiS.
Stało się to wiosną tego roku w trakcie sesji Rady Miejskiej Przemyśla, podczas dyskusji nad udzieleniem prezydentowi Przemyśla absolutorium z wykonania budżetu za 2010 rok. Radni PiS są obecnie w opozycji do prezydenta Chomy, choć ten, jeszcze kilka lat temu, był członkiem tej partii.
- Tutaj, tutaj. Na mnie proszę obiektywy kamer i aparatów. Ładnie dzisiaj wyglądam? Nie widać zmarszczek, dobrze mam grzywkę ułożoną? - zwykł mawiać do dziennikarzy przewodniczący Rady Miejskiej Przemyśla Jan Bartmiński (PO).
W ten sposób zaczyna się niemal każda konferencja prasowa z jego udziałem. Zwykle przed uroczystościami Bartmiński cierpliwie czeka na dziennikarzy i fotoreporterów. A kiedyś dla dowcipu, zamiast na swoim krześle przy stole prezydialnym, usiadł obok dziennikarzy.
- Ciekawe, czy zauważą, że mnie nie ma? - powiedział.
Norbert Ziętal
Jest styczeń 2010 roku. W pochmurne przedpołudnie w sali sesyjnej rzeszowskiego ratusza prezydent Tadeusz Ferenc w pocie czoła zabiega o poparcie radnych dla nowego budżetu Rzeszowa. Nie jest łatwo. Opozycja ostro krytykuje plan finansowy.
- A gdzie inwestycje, którymi będziemy mogli się pochwalić? W nowych dzielnicach lejemy tylko asfalt, a nie mamy pomysłu na zurbanizowanie przyłączonych terenów. Przy drogach dalej biegają kury i krowy, ale opozycji nikt nie słucha - podgrzewa atmosferę Robert Kultys z PiS.
Z kolei wśród radnych popierającego Ferenca Rozwoju Rzeszowa projekt budżetu budzi zachwyt. Ówczesny przewodniczący rady, Konrad Fijołek, zza mównicy zręcznie manipuluje słowami Kultysa, doszukując się w nich aprobaty dla najważniejszej miejskiej uchwały.
Dyskusji przysłuchuje się Józefa Winiarska, klubowa koleżanka Fijołka. Kiedy dochodzi do głosu, w swoim stylu zaczyna deklamować własnoręcznie napisany wiersz. Wersy dotyczą kolegów - radnych:
Lepiej nabić sobie dużego siniaka, niż wybić seks z głowy radnego Kwaśniaka;
Lepiej popchać za zad osiołka, niż zbić z pantałyku przewodniczącego Fijołka;
Lepiej zagrać rolę romantycznego Parysa, niż analizować wypowiedzi radnego Kultysa;
Lepiej pogłaskać białego króliczka, niż wysłuchiwać radnego Kiczka;
Lepiej tyłkiem siąść na sęk, niż napełnić słodkościami radną Stręk - deklamuje przy aplauzie radnych Winiarska.
Chwilę później za uchwaleniem budżetu głosuje aż 25 radnych, przy czterech głosach wstrzymujących i tylko ośmiu przeciwnych.
- Zawsze mówiłam, że poezja dobrze wpływa na ludzi - cieszy się radna Winiarska.
Ach ten Matys
Dokładnie rok później radni debatują nad kolejnym poszerzeniem granic miasta. Tym razem o wieś Matysówkę z gminy Tyczyn. Po listopadowych wyborach rada w nowym składzie nie jest już jednak tak sprawną maszynką do głosowania w rękach ratusza. Pomysł prezydenta nie zyskuje aprobaty. W lutym Ferenc podejmuje kolejną próbę przejęcia wioski.
- To tylko strata naszego czasu, bo przez kilka tygodni nie zaszły żadne nowe okoliczności. Będziemy uchwale przeciwni - zapowiada opozycja.
Wtedy do akcji wkraczają lewicowi radni Ferenca. Wiesław Buż z SLD przekonuje, że tym razem projekt uchwały to inicjatywa rzeszowian, będąca odpowiedzią na prośby mieszkańców Matysówki.
- Zyskamy lasy, starsi ludzie będą mogli jeździć tam na spacery. Przecież nic nie leczy tak dobrze jak świeże powietrze i zieleń. Poza tym, według legendy kiedyś mieszkał tu woj Matys, który ze wzgórza bronił Rzeszowa - wylicza Buż.
Wtóruje mu Czesław Chlebek z Rozwoju Rzeszowa: - W Matysówce są olbrzymie problemy z wodą. Jedna z mieszkanek mówiła kiedyś na zebraniu, że nie kąpała się już dwa lata. Zróbmy jej prezent walentynkowy. Niech się wreszcie wykąpie w wodzie z Rzeszowa.
- Dyskusja spadła do żenującego poziomu. Rozmawiamy o ludziach, którzy się nie myją, o spacerach w lesie i sprzedaży wody. A gdzie korzyści dla Rzeszowa? Myślałem, że miasto wojewódzkie, mające metropolitalne ambicje, będzie zmierzać w innych kierunkach. Chyba komuś popsuł się tu kompas - kwituje Robert Kultys patrząc w kierunku władz miasta. Mimo jego sprzeciwu pomysł zyskuje aprobatę lewicy i PO.
- Udało się, brawo - klaszczą radni RR.
…najpierw trzeba włożyć
Na kolejny "hit" przychodzi poczekać do listopada tego roku. Popis po raz kolejny daje radny Chlebek. I znowu przy okazji debaty na temat poszerzenia Rzeszowa. Kiedy radni PiS i PO proszą prezydenta o bilans dotychczasowych zmian granic, Tadeusz Ferenc ze złością odpowiada, że taka analiza nie ma sensu, bo kosztowne inwestycje w nowe dzielnice zwrócą sie dopiero po latach.
- Pan prezydent ma rację. Przecież każdy chłop powinien wiedzieć, że aby wyciągnąć najpierw trzeba włożyć - broni Ferenca Chlebek, zwracając się do radnych opozycji. Ci rezygnują z odpowiedzi na zaczepkę, "nie chcąc zniżać się do takiego poziomu debaty". Wówczas do akcji wkracza Wiesław Buż. Podobnie jak w przypadku poprzedniej debaty w sprawie Matysówki, także i teraz skupia sie na niebywałych walorach przyrodniczych Malawy.
- To piękne tereny, prawdopodobnie leżące na złożach wód geotermalnych. Zbudujemy tam hotele, SPA, ośrodki wypoczynkowe. Dzięki temu rozwinie się miasto i region - przekonuje. Ale osiąga niewiele. Wniosek o przyłączenie Malawy przepada.
Kilka tygodni później, podczas grudniowej sesji radni mają znowu głosować w sprawie Malawy i całej gminy Trzebownisko, ale tuż przed obradami prezydent zmienia projekt uchwały, proponując przyłączenie pięciu innych, mniejszych wniosek.
- Skoro tak, to może od razu przyłączmy wszystkie sołectwa od Ustrzyk Górnych po Tarnobrzeg i przynajmniej na mapie regionu będzie porządek - krytykuje pomysł Jerzy Cypryś, szef klubu PiS. Wtóruje mu Kultys, co doprowadza do wściekłości prezydenta.
- Niech pan przesunie klapki w mózgownicy, bo neguje pan wszystko, co proponujemy. Zawsze jest pan na "nie" - odgryza się Ferenc.
Molestowanie Malawą
Poniedziałek, ostatnia sesja w tym roku. Jednym z punktów sesji jest - a jakże - poszerzenie miasta o Malawę.
- Umieszczanie tego na każdej sesji to molestowanie rady w tej sprawie - protestuje Jolanta Kaźmierczak z klubu PO.
I znów talentem błyszczy radny Czesław Chlebek. Jak przed rokiem radna Winiarska. deklamuje wiersz, który traktuje o poszerzaniu miasta, pt. "Rzeszów pod choinkę". A swe dzieło kończy tak:
Morał taki z tego poszerzenia, jeśli chcesz się rozwijać i mieć udane święta, słodką minkę pod choinkę, nie trać do prezydenta Ferenca zaufania.
Kto mieczem wojuje
Andrzej Dec, aktualny przewodniczący rzeszowskiej rady, zasiada w niej nieprzerwanie od 1990 roku. Niejedno już widział. Według niego obecna rada nie jest ani lepsza, ani gorsza od poprzednich, a dzisiejsze spory nie są najostrzejsze.
- Najgorzej było w trzeciej kadencji, kiedy radny Tadeusz Ferenc atakował ówczesnego prezydenta Andrzeja Szlachtę, a także przez fragment następnej kadencji, kiedy z kolei radny, a przyszły poseł Andrzej Szlachta, totalnie krytykował prezydenta, byłego posła Tadeusza Ferenca - obserwuje Dec.
Jako jedno z najbardziej kuriozalnych wydarzeń minionych lat wymienia samoodwołanie ówczesnej przewodniczącej rady pod koniec 2004 roku (Elżbieta Dzierżak z LPR - przyp. red.).
Stało się tak, ponieważ ona sama i kilku jej zwolenników, źle rozumiejąc zasady głosowania, zamiast głosować przeciw odwołaniu, oddało puste kartki. W ten sposób straciła stanowisko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Sylwia Bomba z narzeczonym bronią patologii drogowej. Obrzydliwe słowa!
- Pazura wyprzedaje majątek! Zawdzięcza go poprzedniczce... Nie mówi całej prawdy?
- Rafał Mroczek będzie musiał poczekać. Nie za szybko spełni wielkie marzenie...
- Tak mieszka Maja Popielarska. Jej ogród wygląda jak wyjęty z filmu. [ZDJĘCIA]