- Jadłem obiad. Nagle usłyszałem osiem, może 10 strzałów. Wybiegłem przed dom i zobaczyłem krwawiąca sąsiadkę - opowiada z przejęciem pan Antoni, jeden z sąsiadów.
W tym samym momencie z garażu wybiega Tadeusz W., ojciec Grażyny.
- Złapał za samochód, taką zabawkę dla dzieci i tym próbował osłonić się od strzałów. Nie udało się. Leżał na ziemi, a tamten dalej strzelał. Na końcu uderzył go kilka razy w czoło tym pistoletem - dodaje nasz rozmówca, wciąż zszokowany tym co zobaczył.
- Zostawił ich leżących na trawie i ruszył do swojego domu. Nawet wtedy nie przestał pociągać za spust - dodaje inny ze świadków.
Celował też do policjantów
Po kilku minutach na ul. Wyzwolenia w Tyczynie, gdzie doszło do strzelaniny przyjeżdżają policjanci. Augustyn K. mierzy do nich z pistoletu. Ci szybko jednak obezwładniają rozjuszonego 71-latka i zabierają na przesłuchanie.
- Z dużą dozą pewności zatrzymanemu zostanie postawiony zarzut usiłowania podwójnego zabójstwa - mówi Paweł Międlar z podkarpackiej policji.
Ranni natychmiast zostają transportowani do Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Gdy zamykaliśmy wczorajszy numer Nowin, lekarze ciągle jeszcze walczyli o ich życie.
Krwawy finał waśni
Nim doszło do krwawej jatki, Augustyn K. był w sądzie. Ci, którzy mieszkają najbliżej niego podejrzewają, że wrócił z kolejnej rozprawy z sąsiadem, do którego kilka godzin później zaczął strzelać.
- Wyzywali się, obrażali nawzajem, a potem procesowali. Było między nimi tyle nienawiści, złości i zawiści. Kilka razy się pobili. Policja nas tu nie raz odwiedzała - przyznaje pani Bronisława.
Źródłem konfliktu, jak twierdzą niektórzy, była zazdrość. Augustyn K. nie mógł podobno znieść myśli, że sąsiad ma warsztat betoniarski i dobrze mu się powodzi.
Któregoś dnia ciężko poranił zięcia pana Tadeusza.
- Przeorał mu żebra radłem. Poszedł za to siedzieć, ale po kilku miesiącach go wypuścili. Mogli go wtedy w tym więzieniu zostawić - rzuca jeden z mieszkańców.
O konflikcie między dwoma rodzinami słyszeli wszyscy. Niewielu chciało się jednak mieszać.
- Ten, co strzelał, to dziwny gość był. Strasznie narwany, agresywny. Szukał zaczepki. Jak zaczynał kogoś prowokować, to lepiej było się odwrócić i pójść w swoją stronę - mówią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?