Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Tyczynie. Strzelił do sąsiadki z pistoletu, a potem do jej ojca

Karolina Jamróg
Na posesję, na której doszło do strzelaniny wezwano antyterorystów. To oni, wyposażeni w wykrywacze metalu, szukali wczoraj łusek z kul wystrzelonych przez furiata.
Na posesję, na której doszło do strzelaniny wezwano antyterorystów. To oni, wyposażeni w wykrywacze metalu, szukali wczoraj łusek z kul wystrzelonych przez furiata. Krzysztof Łokaj
Wtorek, kilka minut po piętnastej. Augustyn K. wchodzi do ogrodu sąsiadów. Wyciąga pistolet i bez jednego słowa zaczyna strzelać. Kule ranią najpierw Grażynę S., później jej 80-letniego ojca.
Strzelanina w TyczynieWe wtorek po poludniu doszlo do strzelaniny w Tyczynie. 70-letni mezczyzna zacząl strzelac do swoich sąsiadów. Ranne zostaly dwie osoby.

Strzelanina w Tyczynie

- Jadłem obiad. Nagle usłyszałem osiem, może 10 strzałów. Wybiegłem przed dom i zobaczyłem krwawiąca sąsiadkę - opowiada z przejęciem pan Antoni, jeden z sąsiadów.

W tym samym momencie z garażu wybiega Tadeusz W., ojciec Grażyny.

- Złapał za samochód, taką zabawkę dla dzieci i tym próbował osłonić się od strzałów. Nie udało się. Leżał na ziemi, a tamten dalej strzelał. Na końcu uderzył go kilka razy w czoło tym pistoletem - dodaje nasz rozmówca, wciąż zszokowany tym co zobaczył.

- Zostawił ich leżących na trawie i ruszył do swojego domu. Nawet wtedy nie przestał pociągać za spust - dodaje inny ze świadków.

Celował też do policjantów

Po kilku minutach na ul. Wyzwolenia w Tyczynie, gdzie doszło do strzelaniny przyjeżdżają policjanci. Augustyn K. mierzy do nich z pistoletu. Ci szybko jednak obezwładniają rozjuszonego 71-latka i zabierają na przesłuchanie.

- Z dużą dozą pewności zatrzymanemu zostanie postawiony zarzut usiłowania podwójnego zabójstwa - mówi Paweł Międlar z podkarpackiej policji.

Ranni natychmiast zostają transportowani do Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Gdy zamykaliśmy wczorajszy numer Nowin, lekarze ciągle jeszcze walczyli o ich życie.

Krwawy finał waśni

Nim doszło do krwawej jatki, Augustyn K. był w sądzie. Ci, którzy mieszkają najbliżej niego podejrzewają, że wrócił z kolejnej rozprawy z sąsiadem, do którego kilka godzin później zaczął strzelać.

- Wyzywali się, obrażali nawzajem, a potem procesowali. Było między nimi tyle nienawiści, złości i zawiści. Kilka razy się pobili. Policja nas tu nie raz odwiedzała - przyznaje pani Bronisława.

Źródłem konfliktu, jak twierdzą niektórzy, była zazdrość. Augustyn K. nie mógł podobno znieść myśli, że sąsiad ma warsztat betoniarski i dobrze mu się powodzi.

Któregoś dnia ciężko poranił zięcia pana Tadeusza.

- Przeorał mu żebra radłem. Poszedł za to siedzieć, ale po kilku miesiącach go wypuścili. Mogli go wtedy w tym więzieniu zostawić - rzuca jeden z mieszkańców.

O konflikcie między dwoma rodzinami słyszeli wszyscy. Niewielu chciało się jednak mieszać.

- Ten, co strzelał, to dziwny gość był. Strasznie narwany, agresywny. Szukał zaczepki. Jak zaczynał kogoś prowokować, to lepiej było się odwrócić i pójść w swoją stronę - mówią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24