Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu są skarby. Budowa autostrady musi poczekać

Norbert Ziętal
N.Zietal, P.Rząsa
Odcinek autostrady z Jarosławia do Radymna należy do najszybciej powstających w Podkarpackiem. Chociaż i tutaj pojawiają się problemy.

Nowiny z autostrady, część 5
Odcinek Jarosław - Radymno
długość: 25 km
koszt inwestycji: 970 mln złotych
wykonawca: konsorcjum firm polski Budimex - Dromex i hiszpański Ferrovial Agroman.
Wykonawca złożył 45 roszczeń, w tym 36 czasowych. Obecnie żadne nie jest uznane.
Stan zaawansowania prac budowlanych - 28,5 proc.
Prace ziemne:
- zdjęto ok. 968 tys. m. sześć. humusu, czyli ziemi nadającej się po uprawy
- wykonano ok. 1 378 tys. m. sześć. wykopów
- wykonano ok.863 tys. m. sześć. nasypów
- wzmocniono podłoże na powierzchni ok. 296 tys. m. sześć.
- powstaje łącznie 23 obiekty (stan zaawansowania różny) .

Ponad 25-kilometrowy pas autostrady z Jarosława do Radymna buduje konsorcjum firm: polski Budimex - Dromex i hiszpański Ferrovial Agroman. Kontrakt opiewa na 970 mln złotych. Prace idą pełną parą. Pomimo to, planowany pierwotnie termin ukończenia budowy - kwiecień przyszłego roku, może zostać nie dotrzymany.

- Wykonawca złożył 45 roszczeń, w tym 36 roszczeń czasowych. Obecnie żadne nie jest uznane - informuje Joanna Rarus, rzecznik rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Przeszkodą w dotrzymaniu terminu może się okazać historia. A dokładniej prastare dzieje tych ziem, sięgające nawet 6 tys. lat przed Chrystusem.

Tutaj archeolodzy mieli najwięcej pracy

- Ten odcinek jest wyjątkowo bogaty w archeologiczne odkrycia - przyznaje Joanna Rarus.
Na najważniejszych drogowych budowach w Podkarpackiem, tj. autostradzie, ekspresowej S19 i obwodnicach miast znajduje się ponad 80 stanowisk archeologicznych. Z tego na odcinku A4 Jarosław
- Radymno aż 39, czyli blisko połowa.

- Lessowa ziemia w tym terenie sprzyjała osiedlaniu się - wyjaśnia prof. Sylwester Czopkek z Fundacji Rzeszowskiego Ośrodka Archeologicznego, działającej przy Uniwersytecie Rzeszowskim.
Najstarsze "skarby" mają nawet 8 tys. lat. Tyle liczą sobie odkryte groby, pierwsze takie odkryte w Podkarpackiem. Chociaż, według naukowców, gdyby kopać jeszcze głębiej, to natknięto by się na ślady jeszcze starszej historii.

Do cenniejszych należy odkryty pod Skołoszowem grób megalityczny, jedyny w naszym regionie. Odkryto też pojedynczy grób i jamy charakterystyczne dla kultury mierzanowickiej. W okolicach Pawłosiowa naukowcy natrafili na różne przedmioty z okresu neolitu i brązu. Cenne skarby trafiają na razie do magazynu Muzeum Okręgowego w Rzeszowie. Marzeniem naukowców jest, aby w przyszłości zostały wyeksponowane w muzeum archeologicznym, które mogłoby powstać w stolicy Podkarpackiego.

A może na różnych parkingach, stacjach benzynowych, przynajmniej na zdjęciach i mapach warto pokazać, co tutaj wykopano?

Tuskowe "projektuj i buduj" sprawdza się

Skala wykopalisk archeologicznych zaskoczyła wykonawców tego odcinka A4. Choć twierdzą, że archeologia jest częścią tak dużych inwestycji, to jednak nie ukrywają, że wykopaliska mogą opóźnić termin ukończenia prac.

- Nie będę ukrywał, że skala badań archeologicznych zaskoczyła nas. Ale musieliśmy to zaakceptować. Będziemy starać się, żeby wywiązać się z warunków umowy - deklarował podczas niedawnej konferencji prasowej Krzysztof Waśko, dyr. kontraktu, przedstawiciel Budimexu.

Mimo wszystko GDDKiA jest zadowolona z prac na tym odcinku. Autostrada z Jarosławia do polsko - ukraińskiego przejścia granicznego w Korczowej budowana jest w systemie "projektuj i buduj". To nowość, wprowadzona przez rząd Tuska. System miał przyspieszyć budowę polskich dróg. Ta sama firma lub konsorcjum firm wygrywa przetarg na projekt i równocześnie na budowę autostrady. To pozwala zaoszczędzić czas na czynności formalne. Bo zwykle jakaś firma wygrywała przetarg na zaprojektowanie trasy a potem odbywało się żmudne postępowanie nad wyłonieniem wykonawcy robót.

- Pomimo pierwotnych obaw, teraz widzimy, że ten system sprawdza się - mówi Rarus.

Według danych drogowców, prace budowlane na tym odcinku zrealizowane są w 28,5 proc. Pomijając roboty przy autostradowych obwodnicach Rzeszowa, to najlepszy wynik na całej podkarpackiej autostradzie. Zdaniem niezależnych ekspertów, jeżeli na obecną chwilę inwestycja jest zrealizowana w minimum 20 proc., to znak, że zostanie ukończona w terminie lub z niewielkim poślizgiem.

Co już zrobiono, a czego nawet nie zaczęto

Ten odcinek A4 zacznie się na węźle Jarosław - Wierzbna. Kolejne węzły zostaną zlokalizowane w okolicach Pawłosiowa i Radymna. Teren jest w miarę płaski, ale tylko pozornie może się wydawać, że jest łatwy. Jest tutaj mokro i grząsko. Jest wiele rzek i rzeczek. Stąd konieczność budowy kilkunastu wiaduktów. Do tego mosty, przepusty dla zwierząt itd.

Łącznie powstanie 23 obiekty. Na wszystkich zakończono już palowane, dalsze roboty są na różnym etapie zaawansowania. Trwają roboty przy kanalizacji deszczowej, przebudowie wodociągów, melioracji. Wykonano prace na 10 z 12 zbiorników retencyjnych oraz umocnienia na jednym zbiorniku. Zakończone zostały przebudowy linii wysokiego, średniego i niskiego napięcia. Trwają roboty przy infrastrukturze telekomunikacyjnej i kanalizacji deszczowej.

Można sobie popatrzeć i porobić fotki

Autostrada stała się nie tylko wielkim placem budowy, ale również atrakcją turystyczną. Zwłaszcza dla miejscowych.

Niedzielne popołudnie. Na jednym z placów blisko Zabłotców spotykamy kilka osób. Dorosłych i dzieci.

- Tutaj było nasze pole. Teraz mamy dwa kawałki po obu stronach autostrady. No i przyszłą drogę pomiędzy nimi, ale to już nie jest nasze - opowiada mężczyzna.

Nie może się nadziwić ile ziemi, kruszywa i stali potrzeba na budowę drogi.

- Na całej drodze pójdą takie zbrojenia z drutów. Ze względu na grząski teren. A ta ziemia, co tutaj jest, to dopiero początek. Tutaj nawiozą jeszcze ze cztery metry nawierzchni - objaśnia jeden z pracowników.
Pozwala zrobić zdjęcia, a jakże. Trzeba dbać o dobry wizerunek drogowców. Lepiej, jak ludzie interesują się inwestycją w pozytywnym znaczeniu, niż jakby mieli narzekać. A na początku było trochę lamentów.

Głównie chodziło o lokalne drogi, blokowane przez pracujące dla autostrady ciężarówki.

- Tak rozjeździli drogę, że nie dało rady przejechać samochodem. Do tego często dość niebezpiecznie jeździli, bo co im się może stać w takich kolosach - opowiada mieszkaniec Zabłociec.
Ale sytuacja się poprawiła. Lokalne drogi zostały poprawione, a drogowcy wybudowali własne dojazdy do placów budów. Zostawią je, aby rolnicy mogli dojeżdżać do swoich pól.

Zarobią na autostradzie

- Autostrada już teraz daje pracę. Starsi najmują się jako kierowcy, operatorzy sprzętu. Ale dorobić mogą nawet osoby bez kwalifikacji. Mój syn, uczeń średniej szkoły, pracował przy wykopaliskach archeologicznych. Bo naukowcy nie machają łopatą. Oni tylko pokazują co i gdzie kopać, a jak coś wyjdzie, to dopiero wchodzą oni, aby inni czegoś nie uszkodzili. A syn sobie sporo dorobił. Więcej niż ja w swojej pracy - opowiada kobieta.

Na autostradę z utęsknieniem czekają samorządowcy. Wiadomo, obecnie lekko nie jest. Przydałby się jakieś nowe firmy, a te nie przyjdą, jak nie będzie dogodnego dojazdu. Tak jest na całym świecie. Największe nadzieje mają ci, na terenie których zaplanowano węzły. Chodzi o gminy Pawłosiów oraz Radymno i Orły. Dwie ostatnie chcą skorzystać na przedostatnim węźle. Istotnym, bo drogi od niego będą się rozchodzić na południe, do odległego zaledwie o kilkanaście kilometrów Przemyśla i dalej na Słowację, Węgry. Także na północ, w kierunku Lublina i Warszawy. Piękny i rozległy teren pod inwestycje od dawna jest przygotowany. Gmina Orły postarała się nawet o uruchomienie podstrefy gospodarczej.

- Przy węźle w Radymnie dobrych kilka, a może nawet kilkanaście lat temu, przewidujący przedsiębiorca postawił stację benzynową z restauracją i parkingiem dla tirów. Jak autostrada ruszy, to nieźle zarobi - ocenia mieszkaniec Orłów.

MOP-y: kierowcy odpoczną, a mieszkańcy zarobią

Gminy mają chrapkę również na MOP-y, czyli miejsca obsługi podróżnych. Powstanie trzy kategorie MOP-ów, od uboższych, tylko z parkingiem, ubikacjami, ewentualnie małą gastronomią, po ekstra wyposażone, niczym małe miasteczka, gdzie kierowcy mogą odpocząć a nawet przenocować w hotelu, zjeść, zatankować samochód, zrobić zakupy.

Taki full wypas MOP na tym odcinku autostrady będzie tylko jeden. W Pawłosiowie w pow. jarosławskim. Da pracę kilkudziesięciu osobom, w zdecydowanej większości miejscowym. MOP drugiej kategorii powstanie w Cieszacinie. Będą jeszcze dwa pierwszej kategorii w Gubernii i Dmytrowicach.

Cześć osób znajdzie pracę w stacjach poboru opłat, zlokalizowanych przy obu węzłach. Bo docelowa autostrada ma być płatna. Sporo osób będzie zatrudnionych w bazie, która powstanie pod Radymnem i będzie odpowiedzialna za bieżące utrzymanie autostrady, choćby zimowe odśnieżanie, doraźne remonty, naprawy itd.

Każdy MOP ma swoją nazwę. Najczęściej związaną z pobliską miejscowością lub atrakcją turystyczną. W gminie Orły jeden z MOP-ów nazwano Dmytrowice.

- Drogowcy musieli pracować na starych mapach i planach. Ta miejscowość dawniej się tak nazywała, ale od wielu lat jest to Olszynka - mówią mieszkańcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24