Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraść stal i sprzedać na złom

Władysław Borowiec
Kradną najczęściej nocą. Bywa że są w zmowie z pracownikami złomowisk
Kradną najczęściej nocą. Bywa że są w zmowie z pracownikami złomowisk Fot. Wojciech Zatwarnicki
Gangi złomiarzy doskonale wiedzą, kiedy najlepiej dostarczyć łup na złomowisko.

- Gdyby policja przyjechała pół godziny później, metalowe konstrukcje byłyby już w hucie - mówi Krzysztof P., któremu skradziono 10 ton elementów elektrowni wiatrowej.

Krzysztof P., mieszkaniec Rzeszowa, wraz z bratem są właścicielami firmy produkcyjnej. Obaj postanowili wybudować małą elektrownię wiatrową.

- Zainwestowaliśmy w "darmowy prąd", żeby zmniejszyć koszty produkcji - tłumaczą.

Taki wiatrak jest jednak bardzo kosztowny. Samych elementów stalowych zakupili prawie 10 ton. Teowniki, kątowniki, ceowniki i konstrukcje do ich montowania bracia ulokowali obok swojej firmy. Pewnej nocy wszystkie elementy znikły. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, bo firma stoi nieco na uboczu.

Cztery godziny akcji

- Brat Grzegorz od razu pojechał na policję, a ja zacząłem rozpytywać okolicznych ludzi, czy czegoś nie widzieli - opowiada Krzysztof P.

Policja przyjęła meldunek. Jeden z policjantów poradził jednak, żeby w poszukiwanie włączyć także detektywa.

Krzysztof P. z rady skorzystał.

- Zadzwonił, powiedział w czym rzecz i jak wyglądały skradzione elementy - wspomina rzeszowski detektyw Józef Przyboś. - Od razu postanowiłem skontrolować najbliższe punkty skupu złomu.

Takich punktów jest w okolicy bez liku. Przyboś podzielił teren i systematycznie objeżdżał złomowiska jedno po drugim. W niektórych znajdował podobne elementy, ale to były błędne tropy.

- Po dwóch godzinach, będąc w piątym z kolei punkcie skupu, zauważyłem dużą ilość elementów, które mogły właśnie być tymi skradzionymi - wspomina detektyw. - Zadzwoniłem po pana Krzysztofa, żeby sam ocenił, czy to jego stal.

W tym czasie jego brat jeszcze był na policji, gdzie sporządzano odpowiednie notatki i dokumentowano przyjęcie zgłoszenia kradzieży. Jak się okazało, szybkie działanie detektywa było kluczowe.

Szajka zatrzymana

Krzysztof P. natychmiast przyjechał na złomowisko w pobliżu Rzeszowa. Od razu rozpoznał swoje konstrukcje już częściowo pocięte. Właśnie nadjechała ciężarówka, która miała je zabierać do huty.

- Jeszcze pół godziny i po moich elementach nie byłoby nawet śladu - kręci głową Krzysztof P.

Detektyw zadzwonił po policję, przyjechała po kilku minutach. Właściciel punktu skupu podczas przesłuchania powiedział jakim samochodem skradzione elementy zostały przywiezione. Okazało się, że pamięta nawet część cyfr rejestracji samochodu. Jak twierdzi, zapamiętał, bo sam był zdziwiony, że na złom trafiają nowe elementy.

Policjanci szybko ustalili nazwisko właściciela samochodu. Został zatrzymany wraz z dwójką wspólników.

Prosto do huty

- Takich szajek jest wiele - twierdzi Przyboś. - Najpierw złodzieje jeżdżą po okolicy samochodem i robią rozeznanie, co gdzie można ukraść, czy zdemontować.
Później, najczęściej w nocy, przyjeżdżają samochodem ciężarowym i kradną stalowe elementy. Wyposażeni są w palniki, a nawet specjalne podnośniki, by łatwiej załadować łup.

- Zdarza się, że złodzieje współpracują z właścicielem punktu skupu, który informuje ich, kiedy na złomowisko przyjedzie samochód z huty. Wtedy przywożą stal tuż przed transportem, tak że skradziony metal na złomowisku jest bardzo krótko i policja nie zdąży go namierzyć.

Detektyw ocenia, że w tym przypadku takiej współpracy nie było.

A co z szynami?

Asp. Marta Pabasz, z zespołu prasowego KW Policji w Rzeszowie, podkreśla jednak, że praktycznie nie zdarza się, by właściciele punktów skupu metalu sami zgłaszali policji o podejrzanych dostawach złomu.

- Najczęściej złodzieje łapani są na gorącym uczynku. Czasami zatrzymywani są w wyniku działań policji, która kontroluje punkty skupu. W tym roku takie przypadki były w Tarnobrzegi i Stalowej Woli. - mówi M. Pabasz.

- Na tym samym złomowisku zauważyłem też szyny kolejowe - mówi Przyboś. - Nie wyglądały na stare. Najprawdopodobniej zostały skradzione z jakiejś nieczynnej bocznicy kolejowej.

Za skradzione elementy elektrowni wiatrowej złodzieje zainkasowali prawie dziesięć tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24