Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W spokojnym Wielopolu wybuchła bomba

Dorota Mękarska
Policyjna ekipa zabezpiecza ślady tuż po wybuchu.
Policyjna ekipa zabezpiecza ślady tuż po wybuchu. Fot. Dariusz Delmanowicz
Wielopole to dzielnica Zagórza. Ludzie żyją tu spokojnie. Porachunki i zemstę widzą tylko na szklanych ekranach.
Zamach bombowy w ZagórzuPolicjanci zabezpieczają ślady na miejscu porannej eksplozji przed kancelarią adwokacką w Zagórzu.

Zamach bombowy w Zagórzu

Wielopole leży przy drodze Zagórz - Komańcza. Niczym się nie wyróżnia. Pijalnia piwa, sklep, stara kopalnia ropy naftowej... O podkarpackim charakterze miejscowości świadczy górująca nad domami cerkiew. Tylko w lecie ludzie przypominają sobie o Wielopolu i ciągną nad Osławę, by wygrzewać się w ciepłych wyżłobieniach rzeki.

Czegoś takiego u nas nigdy nie było!

Ten wieloletni spokój został zburzony w zeszłym tygodniu. W piątek, 7 marca, był zamach bombowy, w którym zginął 83-letni mężczyzna. Starszy pan mieszkał z synem i jego rodziną w jednym domu.

- Co się na tym świecie wyprawia! - mieszkanka Wielopola załamuje ręce. - Czegoś takiego nigdy u nas nie było!

Prokurator rejonowy, Wiesław Klaczak, też jest zaskoczony. Temu doświadczonemu prokuratorowi po raz pierwszy w karierze przyszło prowadzić śledztwo w sprawie zamachu bombowego.

- To znak nowych czasów - potwierdza ze smutkiem.

Prokurator Janusz Ohar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krośnie, który już niejedno w swoim życiu widział, nigdy nie spotkał się z tak zaplanowanym zabójstwem.

- Mam za sobą 34 lata pracy w tym zawodzie i nie przypominam sobie, by doszło u nas do zamachu bombowego - mówi.

Ciało stanęło w płomieniach

7 marca w domu Ryszarda R., znanego na Podkarpaciu adwokata, dzień rozpoczął się bardzo wcześnie. Jego ojciec szykował się z samego rana do wyjazdu. Po starszego pana i jego żonę miał przyjechać wnuk.

Około godz. 5.30 pod dom zajechał autem. Po drodze ominął stojące na podjeździe wiadro ze śmieciami.

Starszy pan Jan R., zanim wsiadł do samochodu, postanowił wyrzucić stojące na podjeździe śmieci. Gdy podniósł pojemnik, nastąpił wybuch. Jego ciało stanęło w płomieniach. Na oczach bliskich.
Świadkami zbrodni byli sąsiedzi, których odgłos eksplozji postawił na nogi.

- Zobaczyłam płonącego człowieka. Nie widziałam, kto to jest. Dopiero potem okazało się, że to pan Janek - mówi sąsiadka rodziny R. - Zobaczyłam jak wnuk pana Janka zdziera z niego płonące ubranie. Koszmarny obraz!

- Wybieraliśmy się akurat do pracy. Nagle usłyszałam huk. Myślałam, że to strzela sąsiad, który jest myśliwym. Dopiero potem zobaczyłam dziurę w elewacji mojego domu. To dowód na to, jak ten ładunek daleko się rozprysnął - opowiada młoda kobieta.

- Codziennie rano na tym "mostku" dzieci czekają na szkolny autobus. Gdyby wiadro podniosło jakieś dziecko, doszłoby do masakry - dodaje zszokowana mieszkanka.

Po eksplozji natychmiast ewakuowano mieszkańców domu. Pirotechnicy sprawdzili budynek, a potem kancelarię Ryszarda R. w Sanoku.

- Policja nie pozwoliła nikomu tam wejść - mówi świadek. - Trwało to może pół godziny.

W sanockim szpitalu stwierdzono, że ofiara jest dotkliwie poparzona i ma rozległe obrażenia jamy brzusznej. Przeprowadzono operację. Po 48 godzinach od eksplozji Jan R. zmarł.

Komu życzono śmierci

Wersja, że odbiorcą śmiercionośnej przesyłki miał być adwokat, wydaje się najbardziej prawdopodobna.

- Nie wykluczamy, że był to zamach na jego życie - przyznaje prokurator Klaczak.
- Małżonkę i dzieci Ryszarda R. od razu wykluczyliśmy - mówi mł. insp. Krzysztof Guzik, komendant powiatowy policji w Sanoku.

- Nie zaniechano jednak wątku ojca adwokata całkowicie - zastrzega prokurator Ohar. - Analizowane są fakty z życia ofiary i jego kontakty.

- Ta sprawa to potężna łamigłówka. Zaliczam ją do kategorii super trudnych - ocenia prokurator Klaczak.

To spokojni ludzie

Ryszard R. jest wziętym w Zagórzu, Sanoku i Krośnie adwokatem. Praktykuje od 10 lat.

- Jak każdy adwokat prowadzi sprawy z zakresu prawa karnego, cywilnego i gospodarczego - mówi prokurator Ohar. - To bardzo szanowana i spokojna rodzina - mówią zgodnie sąsiedzi.

- Powiedziałabym, że nawet wyjątkowo spokojna - dodaje jedna z sąsiadek.

Trudno oprzeć się przypuszczeniu, że parol na adwokata mógł zagiąć niezadowolony petent.

- Policja sprawdza, czy nie jest to zemsta niezadowolonego klienta lub przeciwnika procesowego - potwierdza prokurator Ohar.

Mecenas nie wierzy w zamach

Mecenas Ryszard R. nie przypomina sobie żadnej drażliwej sprawy, która mogłaby doprowadzić do tak tragicznego finału.

- Nie wierzę w zamach czy zemstę - mówi.

- To nie musi być sprawa z ostatnich lat. Ludzie potrafią długo nosić urazę - zauważa prokurator Klaczak.

- Ta sprawa jest rzeczywiście wyjątkowo trudna - prokurator Ohar potwierdza zdanie sanockiego kolegi. - Ale organa ścigania nigdy nie mogą tracić nadziei, że trafią na ślad sprawcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24