Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyzwanie dla pnioków

GRZEGORZ CHOJNOWSKI
Zostać czy wyjechać? Takie pytanie od czasu do czasu zadaje sobie każdy młody rzeszowianin. Na pewno chce wyjechać na studia. Bo 160-tysięczna stolica województwa kojarzy mu się z zaściankiem. Maturzyści z Wrocławia, Krakowa, Warszawy czy Poznania nie mają podobnego dylematu. Oni zostają, wiedząc, że miejscowe uczelnie i życie studenckie wykształcą ich właściwie.

Wyjechać

Matura - studia. Tutaj tkwi punkt zapalny syndromu zaścianka. Jeśli dziewczyna lub chłopak wyjedzie z Rzeszowa na studia, miasto najczęściej traci ich na zawsze. Nawet jeżeli po pięciu latach los sprawi, że powrócą, zaczną cierpieć z powodu poczucia przegranej. Zwłaszcza gdy spotkają się z murem oczywistych dziś trudności z pracą i pieniędzmi. Minie sporo czasu, zanim zbiorą nową porcję energii do twórczej aktywności.
W długiej perspektywie wszechstronny, nieudawany rozwój uniwersytetu odegra rolę decydującą dla całego Podkarpacia, wszystkich mieszkańców. Tylko jak przetrzymać aktualne kłopoty? Pewien profesor opowiadał niedawno o swoim absolwencie: wzorowy student, ze świetną pracą magisterską, stypendium naukowym, teraz sprzedaje w sklepie. Najpewniej za 800 złotych brutto, podczas gdy żona (też magister) staje do konkursu na stanowisko konsultanta w firmie handlującej telefonami komórkowymi. Kandyduje 40 osób, właściciel od razu odrzuca kobiety. No to co robić? Wyjechać - nakazuje rozsądek. On do Chicago, ona do Neapolu. Na budowę, do opieki nad dziećmi lub staruszkami. Może wrócą za jakiś czas, postawią dom, założą biznes, na przykład pub z włoską kuchnią, holenderskim wystrojem wnętrz. Można jeszcze spróbować szczęścia w Krakowie, a najlepiej w Warszawie. Przy potrojonych staraniach, niepewnej nadziei na rekompensatę w postaci wysokich zarobków, dzięki którym da się pochodzić do teatru, multikina, klubu, kręgielni. A Rzeszów? Pozostanie zaledwie wspomnieniem dzieciństwa. Fajnie będzie tu przyjeżdżać na chwilę, odwiedzić rodziców, wypić kufel z przyjaciółmi, pospacerować po Paniadze, poobserwować zaskakujące przeobrażenia.

Zostać

Pniok, krzok i...

Wedle miejscowej tradycji: ptok - to przybysz; krzok - to mieszkaniec regionu w pierwszym pokoleniu; pniok - zakorzeniony tutaj z dziada pradziada.

Zostają teoretycznie gorsi. Niemobilni, nieprzystosowani do walki o byt, sentymentalni, ubodzy, potrzebujący mniej artystycznych emocji. Zaścianek, jednym słowem. Zaścianek pojawia się wtedy, kiedy człowiek bezkrytycznie przyjmuje nowinki z większego świata albo bezmyślnie odrzuca innowacje. W Rzeszowie więcej przykładów potwierdza pierwszą wersję. Proszę zwrócić uwagę, jak swojsko rzucamy się na wszelkie, najczęściej wątpliwej wiarygodności, ogólnopolskie plebiscyty, rankingi, zestawienia. Najważniejsze to zaistnieć w Polsce, a tutaj niech życie jakoś sobie leci. Do rozdawania plebiscytowych nagród sprowadzamy prezentera Teleekspresu albo redaktorów stołecznej telewizji. Jubileusz firmy musi uświetnić Majka Jeżowska z Dariuszem Szpakowskim. My płacimy, oni przyjeżdżają, niosąc tym, co pozostali, powiew prawdziwego życia, niepodważalnego sukcesu. Dowartościowują...
Nie potrafimy, a raczej nie chcemy, wypromować własnych liderów, swoistego stylu. Bogusław Kotula ubolewał kiedyś, że w grodzie nad Wisłokiem brakuje możliwości spełnienia ambicji, nie ma klimatu dla karier, jakiś trybik nie działa. Nie działa, bo to przecież małe miasto, o ubogiej tradycji, przyjezdnych, przejezdnych mieszkańcach.
Rzeszowowi potrzeba klasy ludzi nieprzechodnich, zakorzenionych, miejskich. Takich, którzy nie emigrują ani mentalnie, ani fizycznie. Potrzeba pnioków, umiejących odróżnić smak od posmaku, komponujących oryginalne brzmienie zamiast klaskać do rytmu. Zatem dobrze by było zostać, w imię przyszłych, niestety, pokoleń.

Być

Dzisiaj o obliczu naszego miasta decyduje siła naśladowcza, nie kulturotwórcza. Rdzennych pnioków tu niewielu. Tak zarządziła powojenna historia. Wśród przybywających do Rzeszowa nowych mieszkańców znajduje się sporo zdolnych, przedsiębiorczych osób. Ich wysiłek idzie jednak najpierw w kierunku przetrwania, urządzenia lokum. Jeśli zostaje trochę energii, zaczynają działać. Redagują pismo literackie, w małym kinie wyświetlają wartościowe intelektualnie filmy. Stolica Podkarpacia to również stosunkowo łatwe miejsce do zrobienia czegoś z niczego. Wystarczy zorganizować kilka wieczorów artystycznych, by zarejestrowały je nieliczne regionalne media. Nie kształtuje to jednak opinii publicznej. Opinii publicznej nie ma. Na głosowanie w sprawie rozmaitych orłów Podkarpacia najbardziej wpływa polityczno-towarzyski nieprzypadek. Sytuację trafnie ilustrują coroczne uroczystości dotyczące miejskich nagród.
Wybranie Rzeszowa jako swojego miejsca na ziemi to moim zdaniem manifest, który wcale nie musi oznaczać porażki. Zmieniać własne miasto, tworzyć współodczuwające środowisko, wybiegając w przyszłość, nawiązując do tradycji - takie życie może przynieść dużo satysfakcji. Tylko jak tu nie stracić optymizmu albo przynajmniej cierpliwości, gdy przychodzi spotykać zastraszonych ludzi, dbających przede wszystkim o trudne dziś do zdobycia stołki. Wina człowieka wynika z charakteru tej niby metropolii, gdzie przygodni obywatele próbują wiązać koniec z końcem.

Wyjście

Wyjście widzę w zakorzenieniu. W nieustannym sprzyjaniu zakorzenieniu. Coś już się dzieje. Uniwersytet, wzrastająca konkurencja usług, akcje kulturalne, poprawianie wyglądu ulic. Ciągle za mało, lecz wciąż minął zbyt krótki czas, od kiedy Rzeszów zaczął się stawać prawdziwym miastem. Warto sobie powtarzać: to nie byle mieścina, ale też żadna aglomeracja. Jeżeli myślimy: "Rzeszówek", żyjemy na prowincji. Pomyślmy inaczej, bez pogardy (bo wtedy gardzimy sobą), bez zachwytu (no bo czym?). Nie małpujmy, chwalmy odpowiedzialnie, krytykujmy rzetelnie, wskazując drogę poprawy. I nie pozbywajmy się naprawdę wartościowych osób. Nikt za nas niczego nie załatwi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24