Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bijatyka na Rynku w Rzeszowie. Czy stadionowa dzicz znów będzie grasować po mieście?

Stanisław Sowa
Matki z dziećmi nie mogą obawiać się wyjść na ulicę, na której strach i zniszczenie sieje stadionowa dzicz. Jak w sobotę wieczór, w ubiegłym tygodniu, na rzeszowskim Rynku.

Stadionowa dzicz dała popis na rzeszowskim Rynku. Na oczach przerażonych ludzi dzicz okładała się stołkami i krzesłami. Właścicielka jednego z ogródków piwnych wyceniła straty na 3 tys. złotych. Większość chuliganów miała zasłonięte twarze. Tak samo, jak niedawno w Warszawie, gdy świetnie bawiąca się chuliganeria na oczach całej Polski demolowała Stadion Narodowy.

O ile do popisów stadionowych bandytów w Warszawie i innych większych miastach możemy już być „przyzwyczajeni”, niestety, o tyle Rzeszów wydawał się być - i mam nadzieję, że wciąż jest - miastem bezpiecznym. Owszem, zdarzały się szarpaniny stadionowych chuliganów. Ale tak spektakularnej bijatyki w Rynku nie pamiętam.

Pamiętam za to charakterystyczny obrazek ze stadionów piłkarskich: zasłonięte twarze pseudokibiców. Zasłonięte, mimo że prawo tego zakazuje. Zgodnie bowiem z art. 57a ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, „kto w miejscu i czasie trwania masowej imprezy sportowej używa elementu odzieży lub przedmiotu w celu uniemożliwienia lub istotnego utrudnienia rozpoznania osoby, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 2000 zł”. Paragraf na ściganie zamaskowanych kiboli jest, tyle że jest to paragraf martwy, czego dowiodły chociażby ostatnie występy chuliganów na Stadionie Narodowym.

Mamy zatem ewidentną niemoc prawa i państwa wobec stadionowej chuliganerii. Dlaczego tak się dzieje? Znawcy tematu podnoszą, że cytowany wyżej przepis jest zbyt ogólny i nieprecyzyjny. I jako taki może stanowić zbyt daleko idącą ingerencję prawa karnego w sferę wolności osobistej. No bo jeśli ktoś zasłoniłby twarz np. z powodu choroby czy wrażliwości na wiatr, też mógłby zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Gdyby zatem dookreślono w prawie, że karze podlega ten, kto zasłania twarz w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej z powodu popełnionego przestępstwa, problem byłby rozwiązany.

Bijatyka chuliganów na rzeszowskim Rynku masową imprezą sportową nie była, więc wspomniany zakaz uczestników zajścia nie dotyczył. Myślę jednak, że doprecyzowanie zapisów prawa i bardziej rygorystyczne stosowanie obowiązujących przepisów w obrębie stadionów sportowych przełożyłoby się również na bezpieczeństwo nie tylko w obiektach sportowych, ale też w innych miejscach publicznych. Czas najwyższy przestać cackać się z chuliganami. Stadionowy bandzior, który bije, niszczy prywatne i publiczne mienie, musi poczuć na swoim karku silną rękę państwa.

Czy poczuje? Wszystko w rękach posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości, które ma większość w parlamencie. To od PiS zależy, czy dziurawe prawo zostanie załatane. I czy będzie wola rozprawienia się ze stadionową patologią. Suweren na to czeka.

Matki z dziećmi już dawno przestały chodzić na mecze piłkarskie w najwyższych klasach rozgrywek. Normalny obywatel nie ryzykuje przecież konfrontacji z czującym się pewnie chuliganem. Ale te same matki nie mogą obawiać się wyjść na ulicę, na której strach i zniszczenie sieje stadionowa dzicz. Jak w sobotę wieczór na rzeszowskim Rynku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bijatyka na Rynku w Rzeszowie. Czy stadionowa dzicz znów będzie grasować po mieście? - Nowiny

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24