Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brodacze z bieszczadzkiej dziczy

Krzysztof Potaczała
Hipis z Chmiela Piotr Dmyszewicz i pustelnik Jano z Polańczyka, pomysłodawca solińskich spotkań
Hipis z Chmiela Piotr Dmyszewicz i pustelnik Jano z Polańczyka, pomysłodawca solińskich spotkań Fot. Krzysztof Potaczała
Do Soliny przyjechało ich kilkudziesięciu. Malarze, rzeźbiarze, włóczędzy, pustelnicy, poszukiwacze przygód. Kiedyś zakochali się w Bieszczadach, związali z nimi życie.

W zeszłą sobotę spotkali się na VI Zlocie Leśnych Ludzi.

Dlaczego leśnych? Nie do wszystkich pasuje to określenie, ale tak wymyślił sobie Jano z Polańczyka, organizator zlotu. Więc niech mu będzie, choć trzecia część gości z lasem nie ma nic wspólnego i odwiedza go co najwyżej podczas grzybobrania.

Snycerz z królem się nie napije

Michał Hebda na pierwszy rzut oka wygląda na smolarza, ale smolarzem nie jest. Za to od lat siedzi na odludziu i rzeźbi w drewnie. Rozcapierzona broda, potargane włosy, szelmowski uśmiech... Gdyby nocą nagle stanąć z nim oko w oko, można się przestraszyć...

- No, nareszcie żeśmy się spotkali - grozi mi palcem Michał, bo niby mamy do siebie rzut kamieniem, a jednak jakoś się ciągle mijamy. - Ty autem? I nawet kufla nie wychylisz?! Szkoda, ale jeszcze cię dorwę!

Na szczęście w barze Sztygarka Hetmańska Michał nie był skazany na samotne moczenie wąsów w piwie. Rozsiadł się więc snycerz z Czarnej za długim drewnianym stołem, a obok niego Julek spod Dębu. Julek to koronowany przez przyjaciół Król Świata Włóczęgów i samotnik z Horodka, opuszczonej po wojnie wsi nad Jeziorem Solińskim. Król ma 80 lat, jest jaroszem i abstynentem. Dlatego gdy Michał stawia przed nim kufel ze złocistym płynem, Julek krzywi się i odsuwa go na bok.

"Niedźwiedź" z przyjacielem

Po prawej ręce króla, w skórzanym kapeluszu, siedzi Zbigniew Sawiński, wójt Soliny. Jest dumny, że rządzi gminą, w której osiedliło się w ostatnich latach najwięcej artystów. Wójt mówi, że są mu bardzo bliscy, toteż nie wyobraża sobie, by mogło go w takie święto zabraknąć. Zresztą bywał już wcześniej na bieszczadzkich zlotach i ma nadzieję, że tak będzie za rok, za dwa i za dekadę, choć tak daleko lepiej myślą nie wybiegać, żeby nie zapeszyć.

Na sporych rozmiarów sali w dolnej części Sztygarki wszystkie stoły i ławy zajęte. Najbardziej oblegany jest taras, skąd rozciąga się malowniczy widok na jezioro i majaczące w oddali żaglówki. Co chwilę dochodzi ktoś nowy i robi "niedźwiedzia" ze starymi druhami: Zdzichu Pękalski ściska się z Ryśkiem Denisiukiem, Andrzej Lach z szerokim uśmiechem wita Andrzeja Potockiego, Rysiek Krzeszewski "Prezes" gawędzi z Krzyśkiem Szymalą. A między stołami krąży pustelnik Jano i cieszy się, że kolejny raz udało mu się zebrać całe to towarzystwo.

Bieszczadnicy, zakapiory, włóczędzy, gawędziarze, koniarze. Wielu z obecnych na tegorocznej imprezie można właśnie tak nazwać, ale też każdy z nich jest na swój sposób indywidualnością. Jano twierdzi, że zakapiorstwo to fenomen socjologiczny, niespotykany nigdzie indziej w Polsce. Drugi fenomen jest taki, że na tym niewielkim skrawku ziemi mieszka i tworzy tak wielu artystów.

- Nie odkryję Ameryki stwierdzając, że Bieszczady mają magię, ale warto o tym przy takich okazjach przypominać.

Poemat do nieba

[obrazek3] Julek spod Dębu i Michał Hebda. Znają się od lat, ale piwa razem nie wypili, bo król Juliusz I jest abstynentem
(fot. Fot. Krzysztof Potaczała)Zanim zabawa rozkręciła się na dobre, Wojtek Maciaszek, Marszałek Sejmu Żebraczego, wręczył kilkunastu osobom certyfikaty zasłużonych bieszczadników. Wśród wyróżnionych znalazł się m.in. Wojomir Wojciechowski, były dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Na tle uczestników zlotu stanowił samotną wyspę, był bowiem w tej grupie bodaj jedynym leśnikiem. Trochę szkoda, bo podobnych mu osób, które zamieszkały w tych górach jeszcze w latach 50. i później stały się ich pierwszoplanowymi postaciami, jest w Bieszczadach więcej.

Później na scenie pojawiła się Joasia Pilarska i swoimi piosenkami wprawiła wszystkich w zadumę. Wcześniej jednak do mikrofonu podszedł Andrzej Lach. To w jego "Jaskini zakapiorów" nad Soliną odbywały się pierwsze bieszczadzkie zloty, jednak w tym roku z przyczyn osobistych Andrzej nie był gospodarzem, lecz gościem. No i zaczął wiersz, a raczej poemat sławiący połoniny, kłaniający się Bojkom i Łemkom, którzy przez stulecia na tej ziemi się rodzili i na niej umierali.

Zadedykował go tragicznie zmarłej niedawno córce Edycie. To chyba dlatego Lach nie pojawił się w tym roku w luźnej flanelowej koszuli, lecz w czarnym garniturze i krawacie.

Zakapior to nie lump

W krótkich przerwach między występami kolejnych wykonawców, pustelnik Jano tłumaczył, dlaczego spotkania ludzi gór są dla niego tak ważne.

- Integracja środowiska przyczynia się do promocji Bieszczadów. Przykładem powołana przez nas przed dwoma laty grupa artystyczna "Hordowina". Bez niej niektórzy twórcy nie mogliby zaistnieć szerzej niż na własnym podwórku. Zmieniamy też negatywny wizerunek zakapiora, który nadal zbyt często kojarzy się z lumpem i flaszką taniego wina. Ten obraz nie jest prawdziwy.

Jeśliby policzyć, ilu na tegorocznym spotkaniu było ludzi, których życiorysy Andrzej Potocki umieścił w swojej książce "Majster Bieda czyli zakapiorskie Bieszczady", rachunek wyszedłby na ich niekorzyść. Do Soliny nie przyjechał ani Krzysztof Bross z Sannej, ani Ryszard Szociński z Cisnej, ani Lutek Pińczuk z Połoniny Wetlińskiej, ani Boguś Iwanowski z Tyrawy Wołoskiej. Nie było też największej chyba legendy Bieszczadów, Henryka Viktoriniego, który niedawno sprzedał dom w Sokolem i przeniósł się do samotni w lasach Paniszczewa.

Bez nich biesiadowanie i wspominanie nie ma już takiego uroku. Tak samo jak bez tych wszystkich, którzy odeszli na niebieskie połoniny: Jędrka Wasielewskiego, Zdzisława Radosa, Janusza Zubowa, Jurka Dwatysięcy czy Władka Nadopty, bardziej znanego jako Majster Bieda, o którym śpiewał niegdyś też już nieżyjący Wojtek Bellon, a do dziś robi to Wolna Grupa Bukowina.

150 bieszczadzkich twarzy

[obrazek5] Zenon Nadolski z Zawadki. Słynie z tego, że wytwarza bębny i aborygeńskie rury didgeridoo, na których nieźle dmie.
(fot. Fot. Krzysztof Potaczała)Na szczęście w solińskim barze zjawiło się kilku tych, którzy doskonale pamiętają wyżej wymienionych i niejedno razem przeszli. Choćby Józek Polański, człowiek zżyty z lasem i końmi jak mało kto. Józek miał w życiu niejedno zawirowanie, koczował niemal po całych Bieszczadach, by ostatnio osiąść w Lipiu koło Czarnej. Dość się już nałaził, spał pod gołym niebem, więc i zdrowie już nie takie jak dawniej.

Na imprezie odbyła się promocja albumu pustelnika Jano "Bieszczadzkie twarze". Autor zamieścił w nim blisko 150 fotografii osób, które na różny sposób związane są z Bieszczadami. Mamy więc lokalnych artystów, ratowników GOPR i WOPR, poetów, muzyków, przyrodników, smolarzy, a nawet przedsiębiorców z branży turystycznej. Pod koniec roku Jano planuje wydanie książki opisującej żywoty tych nietuzinkowych postaci.

Każdy kolejny zlot bieszczadników przynosi coś nowego. W tym roku organizatorzy zaskoczyli gości poetycką oprawą muzyczną. Na scenie, oprócz wspomnianej Joasi Pilarskiej, zagrali i zaśpiewali Andrzej Garczarek oraz Tomek Wachnowski. Później pałeczkę przejęli bieszczadzcy muzycy: Andrzej Lach i Adam Glinczewski "Łysy", wygrywając na gitarach bieszczadzkie ballady. Zadumał się przy nich Boguś zwany "Sikorka", i Michał Hebda, i Józek Polański, i Rysiek Denisiuk, i Piotrek Dmyszewicz, i wielu innych, którzy biesiadowali w Sztygarce.

Co ja z tego będę miał?

Ostatni goście opuścili lokal o drugiej nad ranem. Niektórzy z fasonem, inni chwiejnym krokiem, ale przecież grzechem byłoby przy takiej okazji nie wypić. Sprzedano dziesiątki egzemplarzy albumu, bieszczadnicy rozdali setki autografów, chętnie pozowali do zdjęć.

I tylko Król Świata Włóczęgów, Julek spod Dębu, od czasu do czasu robił kwaśną minę i pytał fotoreporterów: - A co ja z tego będę miał?

W końcu to ubogi król, nie mieszka w pałacu, lecz w szałasie i musi z czegoś żyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24