Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cieśla z Siedlisk zbudował średniowieczną machinę oblężniczą [WIDEO]

kmularz
Piotr Mroczka z Siedlisk i jego machina wojenna
Piotr Mroczka z Siedlisk i jego machina wojenna Krzysztof Łokaj
Piotr Mroczka cieśla z Siedlisk, ma niezwykłe hobby. Buduje w swoim warsztacie machiny wojenne. Najnowszym jego dziełem jest trebusz - urządzenie służące do miotania głazów. Nawet do 90 metrów.

Trebusz był średniowieczną bronią balistyczną wykorzystującą przeciwwagę na zasadzie dźwigni. Używany był najczęściej podczas oblężeń twierdz. Machina miotając pociski stromotorowo czyli pod ostrym kątem w górę, lotem parabolicznym ze znaczną celnością niszczyła mury i siała zniszczenie wśród obrońców.

Trebusz wybudowany przez pana Piotra osadzony jest na drewnianych kołach. Ma 3,5 metra długości. Jego wysokość z rozpiętym ramieniem wynosi 8 metrów. Machina wraz z odważnikiem waży 1,2 tony. Trebusz był skuteczną bronią wykorzystywaną podczas oblężeń warownych twierdz.

Pomysł na zimowe wieczory

Pan Piotr na codzień prowadzi własną firmę Mro-Drew zajmującej się stolarką ogrodową. Buduje drewniane altany, garaże, pergole, place zabaw dla dzieci, huśtawki, meble ogrodowe.

- Zimą, kiedy miałem trochę więcej czasu, wpadłem na pomysł, aby zbudować sprawnie działającą machinę wojenną. Chciałem się przekonać, czy dam radę wykonać takie skomplikowane urządzenie. - opowiada Piotr Mroczka.

Początki nie były łatwe. Wiele godzin spędził na poszukiwaniu informacji dotyczących konstrukcji trebusza. Okazało się, że ponad dziewięćdziesiąt procent tego, co jest w Internecie to nieprzydatne informacje z pogranicza fantastyki. Nie ma nigdzie dokładnego opisu budowy, proporcji, sposobu, jak przed wiekami konstruowano takie urządzenia.

- Przekonałem się o tym, kiedy zacząłem budować machinę. W warsztacie spędzałem codziennie 6 godzin. Wszystko musiałem robić metodą prób i błędów. Teraz, kiedy widzę różnego rodzaju trebusze podczas scen batalistycznych w filmach, uśmiecham się. W większości to symulacja komputerowa. Jestem tego pewien, bo wymiary niektórych z nich uniemożliwiają w rzeczywistości strzelanie. To samo się tyczy większości machin oblężniczych poustawianych w pobliżu historycznych zamków warownych. Oczywiście, kilka z tych urządzeń działa, jednak są one zamontowane na stałe w jednym miejscu. Mój trebusz ma drewniane koła i można go przesuwać w dowolne miejsce - wyjaśnia Piotr Mroczka.

Wierna rekonstrukcja

Budując trebusz pan Piotr starał się wiernie odwzorować jego wygląd z czasów średniowiecznych. Wszystkie szczegóły są odtworzone zgodnie z zachowanymi źródłami historycznymi.

Machina w dziewięćdziesięciu procentach zbudowana jest z drewna, ze świerku i sosny, reszta to elementy kute, dlatego, że stal w tamtych czasach była bardzo droga. Do obsługi trebusza służą używane w tamtych czasach powrozy lniane. Konserwacja urządzenia polegała na opalaniu drewna. Nowoczesne elementy, głównie śruby, zastosował w miejscach, gdzie używanie trebusza groziło niebezpieczeństwem obsługujących go ludzi. W bitwach machiną sterowały najczęściej trzy osoby i jak dochodziło do awarii, to ginęli. - Ja musiałem zabezpieczyć współczesnymi elementami te miejsca, w których najczęściej dochodziło do uszkodzeń. Oczywiście wszystko skrupulatnie jest zamaskowane - tłumaczy konstruktor trebusza.

Sprawdzanie działania machiny w praktyce wymagało od pana Piotra wiele samozaparcia oraz cierpliwości ze strony żony Beaty.

- Pierwsze próby, delikatnie mówiąc, nie były zbyt udane. Ucierpiał dach na moim warsztacie i część ogrodzenia, którą zniszczyły głazy. Żona trochę się zdenerwowała, ale szybko jej przeszło. Woli jak siedzę w warsztacie niż miałbym spędzać czas przy piwie z kolegami - śmieje się pan Piotr.

Wystrzeliwano nawet ludzkie głowy

Trebusz cieśli z Siedlisk miota głazy ważące od 12 do 15 kg średnio na odległość około 80 metrów. Niektóre kamienie lecą znacznie dalej. Rekordowy zasięg to ponad sto metrów.

W średniowieczu trebusz był uniwersalną bronią dalekiego zasięgu. Dzięki filcowej obudowie na pociski wystrzeliwano z niego płonące głazy, głowy przeciwników, jak również padlinę. Wszystkie spadały poza murami obronnymi siejąc terror i zniszczenie wśród obrońców i ludności cywilnej. Taki ostrzał wzbudzał panikę wśród obrońców. Zarażona padlina wywoływała zarazę w twierdzy.

- Wbrew pozorom jest to broń bardzo celna. Po kilkudziesięciu próbach zauważyłem, że kamienie spadają w puntt w promieniu nie większym niż 1,5 metra - wyjaśnia pan Piotr.

Będzie można postrzelać

Pan Piotr należy do wczesnośredniowiecznej grupy rekonstrukcyjnej "Drużyna Grodu Horodna". Działanie trebusza zaprezentował nam w szytym ręcznie oryginalnym stroju inżyniera cieśli. Oprócz trebusza posiada też urządzenia ciesielskie używane w średniowieczu takie jak ośniki do wygładzania drewna, metr, kamień szlifierski, komplet drewnianych młotków oraz toporek woja. Posiada on również kolekcję machin wojennych w wersji mini takich jak katapulta, onager, bricoli i oczywiście trebusz.

Prace pana Piotra Mroczki na czele z trebuszem będzie można zobaczyć podczas III Karpackiego Festiwalu Archeologicznego "Dwa oblicza Trzcinica 2013" na terenie skansenu Archeologicznego Karpacka Troja. Impreza odbędzie się w dniach 16-18 sierpnia.

- Nasze grupa rekonstrukcyjne przygotowała wiele ciekawych atrakcji. Będzie można postrzelać z trebusza i z bliska sprawdzić, jak to urządzenie działa. Obejrzeć liczne narzędzia i bronie z wczesnego średniowiecza. Dla dzieci przygotowałem małe makiety machin wojennych oby mogły i one zobaczyć, na jakiej zasadzie działały. Serdecznie zapraszam, bo z pewnością będzie co oglądać - zachęca pan Piotr.

Za rok nowa machina?

Pan Piotr zastanawia się, co zrobi z wybudowaną przez siebie machiną.

- Nie ma sensu, żeby stała u mnie w ogrodzie. Przekazałbym ją odpłatnie jakiemuś muzeum, a otrzymane pieniądze przeznaczył na budowę kolejnej, tym razem katapulty. Przyznam, że trebusz zbudowałem, aby zobaczyć czy dam radę to zrobić. Chciałem trochę z niego postrzelać i rozebrać. Koledzy z grupy rekonstrukcyjnej przekonali mnie, abym go nie niszczył, bo z pewnością działająca średniowieczna machina zaciekawi wiele osób - mówi pan Piotr.

Mimo sporych kosztów budowy średniowiecznych machin wojennych pan Piotr nie zamierza rezygnować ze swojej pasji. - Mam nadzieję, że czas pozwoli na wykonanie kolejnego urządzenia. Chciałbym też podziękować żonie Beacie, która wspiera mnie w tym wydawać by się mogło dość dziwacznym hobby - mówi konstruktor średniowiecznych machin wojennych z Siedlisk.

Jesteśmy pewni, że pokaz wystrzałów z trebusza przyciągnie uwagę wielu miłośników średniowiecznych militariów które będzie można obejrzeć 16-18 sierpnia na wspomnianym festiwalu archeologicznym w Trzcinicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24