Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak oni to wytrzymują! Lodowata kąpiel w Wisłoku

Danuta Kassak, Cezary Kassak
Marek Student z synem Oskarem
Marek Student z synem Oskarem Cezary Kassak
W taki dzień prawie każdy wychodząc z domu zakłada czapkę, szal, kożuch i solidne skarpety. A oni… w slipkach wbiegają do skutej lodem wody.

- Wbrew pozorom w tej wodzie jest bardzo ciepło - podkreśla Ryszard Surmiak, jeden z rzeszowskich morsów.

W niedzielę termometry w Rzeszowie wskazywały 0 stopni. Przyjeżdżamy na Żwirownię - popularne letnie kąpielisko. W oddali widać dwóch panów, biegających na nartach po zamarzniętej tafli zalewu.

Ryszard Surmiak i Krystian Ignas intensywnie rozgrzewają się po to, by już za chwilę, razem z pięcioma innymi "śmiałkami", zażywać kąpieli w lodowatej wodzie.

Grunt to rozgrzewka

- Odpowiednia rozgrzewka to podstawa - wyjaśnia, witając się z nami, jeden z morsów Wiesław Sondej. - Zarazem trzeba uważać, aby organizmu nie przegrzać.

Metody rozgrzewki bywają różne. Niektórzy, tak jak panowie Rysio i Krystian, jeżdżą na nartach, inni uprawiają jogging, jeżdżą na nartorolkach. Ja lubię nordic walking, czyli marsz z kijkami.

Sypie mokry i gęsty śnieg, ale dla morsów to "betka". - Dzisiaj i tak jest dość ciepło - mówi Sondej. - Zdarzało nam się kąpać, gdy na dworze było minus 15 stopni.

Marek Student z synem Oskarem
Marek Student z synem Oskarem Cezary Kassak

Po rozgrzewce - hops do wody! (fot. Cezary Kassak)Do wody z klawiaturą

Kiedy docieramy na Żwirownię, lód jest już skruszony, przerębla przygotowana. Po rozgrzewce morsy ściągają ubrania, pozostawiają tylko czapki i kąpielówki i - hops do wody!

Jeden z kąpiących się trzyma w ręce… komputerową klawiaturę. Jego kolega wymachuje gazetą. Okazuje się, że tego dnia morsy organizują specjalną sesję fotograficzną.

- Chcemy, żeby dzisiejsza kąpiel była jedyna w swoim rodzaju, zabawna i oryginalna, bo zdjęcia z niej będą licytowane na aukcji, z której dochód zasili konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - informują.

Kąpiel odbywa się na raty. Pierwsze "wejście" trwa krótko, kilkadziesiąt sekund. Potem panowie wskakują na pomost, chwilę truchtają, po czym znów, tym razem nieco dłużej, pluskają się w przerębli.

Po kąpieli wszyscy mają… indiański kolor skóry. Ale nikt nie narzeka. - Było super - podkreślają, przestępując z nogi na nogę i popijając ciepłą herbatę.

Wbrew "przepisom"

Z całej grupy jako pierwsi przygodę z morsowaniem zaczęli Krystian Ignas i Ryszard Surmiak. - To wcale nie znaczy, że mamy długi staż - zaznacza Ignas. - "Wzięło" nas niespełna półtora roku temu.

Obaj niedługo skończą 70 lat. - Morsami zostaliśmy właściwie wbrew "przepisom" - mówi pan Krystian.

- Z tego co wiem, pierwszych kąpieli powinno się zażywać najpóźniej około pięćdziesiątki. Razem z Ryszardem uprawiamy narciarstwo biegowe, startujemy w maratonach. Chcieliśmy jednak spróbować czegoś innego.

- Morsowanie doskonale wpływa na moje zdrowie - mówi Ryszard Surmiak. - Nie szczepię się, a mimo to nie łapię przeziębień ani innych chorób.

0 stopni Celsjusza to dla morsa żadna temperatura
0 stopni Celsjusza to dla morsa żadna temperatura Paweł Rusin

Marek Student z synem Oskarem (fot. Cezary Kassak)Ukrop w zimnej wodzie

Jakie to uczucie przebywać w tak zimnej wodzie? - Chłodu się nie odczuwa - tłumaczy Surmiak. - Przeciwnie - robi się gorąco. Wchodzi się do wody i naprawdę nic strasznego się nie dzieje. Organizm błyskawicznie potrafi przystosować się do niskiej temperatury.

Nad rzeszowski zalew przyjeżdżają niemal co tydzień. - Czasami, jak wypadnie nam dwutygodniowa przerwa, brakuje nam tych kąpieli - przyznają.

Zachować umiar

Morsy podkreślają, że tego, co robią, nie robią na pokaz. - Nie chodzi o popisywanie się - przekonuje Wiesław Sondej. - Trzeba zachować umiar. Jeśli do sprawy podejdzie się nieodpowiedzialnie, na zasadzie - udowodnię wszystkim, jaki ze mnie twardziel i chojrak, konsekwencje mogą być przykre.

Niejeden z przechodniów na widok kąpiących się dostaje pewnie gęsiej skórki. - Niektórzy obserwują nas z daleka, inni podchodzą, pytają - opowiada pan Wiesław. - Przeważnie spotykamy się z sympatycznymi reakcjami.
[obrazek4] 0 stopni Celsjusza to dla morsa żadna temperatura (fot. Paweł Rusin)Jest nas coraz więcej

Grono morsujących powoli, ale systematycznie się zwiększa. W niedzielę na Żwirowni pojawia się m.in. Marek Student z synem Oskarem. - Syn jeszcze nie jest morsem, może kiedyś - zastrzega z uśmiechem pan Marek.

- Wcześniej nigdy nie myślałem o morsowaniu - mówi Michał Gorący, żołnierz 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, który kąpie się razem z bratem Tomkiem.

- Decyzję, aby tu przyjść, podjąłem spontanicznie. Jak było? W porównaniu z otoczeniem w wodzie jest ciepło. Tylko w stopy trochę zmarzłem.
Pierwsze - nomen omen - lody przełamał już także Bartek Frącz, mieszkaniec Sokołowa Małopolskiego.

- Zawsze lubiłem sport, ruch, aktywny wypoczynek. Gram w piłkę, pływam. Teraz spróbowałem morsowania i na pewno będę to robił nadal.

Zakładamy klub

Pasjonaci ekstremalnych kąpieli z Rzeszowa i okolic na razie działają "na dziko". Wkrótce to się jednak zmieni. Postanowili się zrzeszyć i zorganizować.

- Zakładamy Rzeszowski Klub Morsów "Sopelek" - informuje Wiesław Sondej. - Jesteśmy w trakcie jego rejestracji. Zapraszamy wszystkich, którzy chcą się zahartować i dobrze bawić. Morsem może być prawie każdy, i młodzież, i starsi, mężczyźni i kobiety. Jak ktoś popróbuje raz i drugi, na pewno połknie bakcyla.

***
Na rzeszowskiej Żwirowni morsy spotykają się zwykle w weekendy. Jeżeli ktoś chciałby zakosztować tej nietypowej formy relaksu, wszelkich informacji udziela Wiesław Sondej. Telefon - 513 09-05-33.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24