Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katyń: dzień, w którym zawalił się świat

Mieczysław Nyczek
Zofia Rutkowska: - Kiedy zrobiono nam to zdjęcie, mogłam mieć półtora roku, może rok…
Zofia Rutkowska: - Kiedy zrobiono nam to zdjęcie, mogłam mieć półtora roku, może rok… DARIUSZ DELMANOWICZ
Zofia Rutkowska w słoikach przechowuje ziemię przywiezioną z Katynia. Proch z katyńskich mogił włożyła też do trumny swej matki.

Mała Zosia pocieszała mamę: "Tatuś wróci". Potem przyszedł ten list. "Tatuś się odnalazł. Żyje!" Aż w gazecie wydrukowali listę pomordowanych w Katyniu. Pod numerem 02748 był Bronisław Kluza. Mamusia ledwie wykrztusiła: "Tatuś... nie żyje".

Nazwisko jej ojca jest na siedmiu tablicach pamiątkowych.

Zofia Rutkowska wylicza: - Na cmentarzu wojennym w Katyniu, na pomniku w Blachowni, na pomniku na cmentarzu w Częstochowie, w kościołach garnizonowych w Krakowie i w Przemyślu oraz w kościele parafialnym i w szkole w Przyrowie koło Częstochowy.

Na "Katyń" chętnie poszłaby drugi raz. Ile łez uroniła na seansie w "Kosmosie", jeden Pan Bóg wie.

- To nic, że "Katyń" nie dostał Oskara, tylko Orła. Ważne, że taki film jest. I chwała Andrzejowi Wajdzie, bo dzięki niemu świat znów zaczął mówić o Katyniu.

Pięknie grał na skrzypcach

W dwóch słoikach po nesce przechowuje ziemię przywiezioną z Katynia. Do środka włożyła też kilka szyszek z katyńskiego lasu.

Pierwszy raz pielgrzymowała tam w październiku 1989 r. - Mamusia mi poleciła przywieźć stamtąd garstkę ziemi, bo chciała być z nią pochowana.

Pani Zofia sięga pamięcią do lat przedwojennych. - To było bardzo zgodne, kochające się małżeństwo - opowiada. - Oboje nauczyciele. Tatuś pięknie grał na skrzypcach. Pobrali się w sierpniu 1934 roku. A w sierpniu w 1939 tatuś poszedł na wojnę.

Wiosną 1943 w czasie ekshumacji zbiorowych grobów w Katyniu przy zwłokach ppor. rez. Bronisława Kluzy, lat 31, ojca Zofii, znaleziono jedną kartkę pocztową i dwa listy od rodziny ze stycznia 1940 (nagłówek: "Najdroższy Tatuśku!"; podpis: "Twoja Ala i Zosiulka"). Ponadto: legitymację nauczycielską z 1935 r., świadectwo szczepienia z obozu w Kozielsku z grudnia 1939 i mosiężny brelok z łańcuszkiem, w kształcie podkowy z końską głową. Na breloku speckomisja PCK zauważyła wygrawerowany napis: "Dzień konia 1939".

Furmanką do Złotego Potoku

W 1939 r. Zofia miała 3 lata. Jak przez mgłę widzi ojca pochylonego nad biurkiem. - Mama niosła mnie po kąpieli do sypialni. A tatuś coś pisał. Nagle poderwał się, by mnie przytulić i ucałować na dobranoc.

Koncówka sierpnia. Mobilizacja. Ojciec w wojskowym mundurze. Wyjazd furmanką na stację kolejową Złoty Potok.

- I tu moja pamięć urywa się kompletnie… - przyznaje pani Zofia. - Mamusia po latach wspominała, że wtedy ją pocieszałam "Tatuś wróci, jak ja pójdę do szkoły". Nie wrócił.

List z obozu

Zofia Rutkowska z Maćkowic (gmina Żurawica), emerytowana nauczycielka, b. dyrektorka szkoły podstawowej w Kosienicach (1955-1985). Współzałożycielka i długoletnia prezeska przemyskiego koła Stowarzyszenia Ofiar Katynia. Odznaczona w 2005 r. przez prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Za wybitne zasługi w utrwalaniu pamięci o ludziach i ich czynów w walce o niepodległość Polski uhonorowana Medalem "Pro Memoria". Ma też Srebrny Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. Zgromadziła dokumentację i literaturę nt. zbrodni katyńskiej. Jej wspomnienia trafiły do książki "Mój Ojciec", wyd. przez Instytut Katyński.

Październik, listopad, grudzień. Ani znaku życia. W styczniu 1940 roku do drzwi domu Kluzów w Przyrowie puka listonosz.

"Kochana Aluśko! Pragnę przesłać Ci parę słów pocieszenia. Przebywam na terenie Rosji. Jestem zdrowy i cały. A co słychać u Ciebie? Czy nasza kochana Zosiuleczka jest zdrowa i duża, i czy jest grzeczna? Tatuś stale o niej myśli i tęskni. A może przyślesz mi fotografię: Ty i Zosiulka na jednym zdjęciu. Odpisz mi zaraz. Oprócz fotografii nic nie przysyłaj na razie. Adres musi być napisany po rosyjsku: Bronisław Bolesławowicz Kluza, SSSR, Kozielsk, smoleńskaja obłast; pocztowyj jaszczyk nr 12. Życzę zdrowia - Twój Bronek."

- Mamusia czytała ten list dziesiątki razy. W domu zapanowała ogromna radość. Tatuś się odnalazł. Żyje!

Albina Kluza zaraz odpisała mężowi. Odpowiedź nie nadeszła. Zaniepokojona, w lutym wysłała i list, i kartkę. Bez odzewu.

Parę lat później, w Krakowie członkowie speckomisji PCK stwierdzą, że na wydobytej z grobu korespondencji są ślady tłuszczo-wosku, ziemi i pleśni. Ktoś zaprotokółował: "Kopertę i dokumenty umyto w benzynie i oczyszczono mechanicznie".

Świat się zawalił

Kilkakrotne próby poszukiwań zaginionego za pośrednictwem Czerwonego Krzyża nie dały rezultatu. Ppor. Kluza przepadł jak kamień w wodzie.

- Nastał rok 1943 - opowiada pani Zofia, rozkładając na stole pożółkłe szpalty "Kuriera Częstochowskiego".

Na czołówkach ogromne tytuły donoszą o odkryciu przez Niemców zbiorowych grobów na Białorusi: "W lasku pod Smoleńskiem wstaje groza", "Cień 12 000 oficerów woła z Katynia". "Zdarta maska zbrodni katyńskiej". Polskojęzyczna prasa okupacyjna publikuje listy zidentyfikowanych oficerów polskich.

2 lipca 1943. Mieszkańcy Przyrowa przeżywają szok: w "Kurierze Częstochowskim" na liście pomordowanych, pod numerem 02748 widzą czarno na białym nazwisko znajomego nauczyciela - Bronisława Kluzy. I wykaz tego, co przy nim znaleziono.

- Mamusia ledwie wykrztusiła: "Tatuś nie żyje". Tego dnia zawalił się dla nas cały świat.

Sąsiedzi, znajomi, najbliżsi starają się pocieszyć zrozpaczoną Kluzową. A może to pomyłka? Może nieprawda? Może jednak wróci... - Mamusia chciała zamówić mszę za spokój jego duszy, ale ksiądz proboszcz się zawahał "Nie mogę! A jak on żyje?…Lepiej odprawię mszę w intencji jego powrotu".

Garnitur w spadku po ojcu

5 sierpnia 1947. Sąd Grodzki w Częstochowie stwierdza: Bronisław Kluza "zmarł w dniu 2 lipca 1943 roku w Katyniu, będąc pochowany w wspólnej mogile żołnierskiej". A 1 lutego 1948 r. "Głos Nauczycielski" wśród ofiar wojny wymienia nazwisko nauczyciela z Przyrowa: "zginął w Katyniu w 1941 r." Data zbrodni katyńskiej długie lata będzie przedmiotem manipulacji.

- Kiedy w liceum nauczyciele dopytywali się o los mojego ojca, zawsze odpowiadałam: "Zginął na wojnie bez wieści". Tyle. Tak mnie nauczyła matka.

Rok 1952. Zofia zdaje maturę. Do egzaminu przystępuje w granatowym kostiumie. Był uszyty z materiału z ostatniego garnituru, jaki pozostał po ojcu.

Po październiku rodzina wznawia poszukiwania. W sierpniu 1958 r. PCK odpowiada: "Uprzejmie zawiadamiamy, że na podstawie informacji z Radzieckiego Czerwonego Krzyża, Bronisław Kluza s. Bolesława nie został odnaleziony na terenie ZSRR". Gaśnie wątła iskierka nadziei .

Ziemia z Katynia w trumnie matki

A jednak, po wielu latach, pani Zofia odnajdzie miejsce pochówku ojca i tysięcy innych polskich oficerów. Do Katynia pielgrzymowała już trzy razy. Była tam świadkiem niezapomnianych uroczystości.

- Przez wiele lat Katyń tkwił we mnie jako miejsce nieosiągalne, wirtualny punkt na mapie. A jednak udało mi się tam dotrzeć.

Jej matka, Albina, jak większość wdów po oficerach - ofiarach zbrodni NKWD, nie wyszła powtórnie za mąż. Zmarła w czerwcu 1990. Pochowana w Maćkowicach. - Przed pogrzebem, w trumnie, przy mamusi złożyłam małą urnę z ziemią pobraną z katyńskich mogił. Spełniłam jej ostatnie życzenie.

- Pani Zofio - pytam na odchodnym - a czy pani już przebaczyła tym, przez których pani straciła ojca?

- Niech pan mnie o to nie pyta…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24