Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie będzie Belg pluł nam w twarz, czyli jak radni PiS z Dębicy dali lekcję historii kolegom z partnerskiego miasta

Andrzej Plęs
Andrzej Plęs
Mateusz Cebula, przewodniczący Rady Miejskiej w Dębicy (na zdjęciu prowadzi obrady), broni wagi dokumentu, który został wysłany do Puurs: - To było oficjalne stanowisko Rady Miejskiej, przyjęte bez głosu sprzeciwu.
Mateusz Cebula, przewodniczący Rady Miejskiej w Dębicy (na zdjęciu prowadzi obrady), broni wagi dokumentu, który został wysłany do Puurs: - To było oficjalne stanowisko Rady Miejskiej, przyjęte bez głosu sprzeciwu. Monika Sroczyńska
Zaczęło się międzynarodowo-romantycznie, kończy - międzynarodowym skandalem. Przyjaźnią polsko-belgijską mocno zachwiała uchwała radnych Dębicy. Druga ich decyzja niemal zrujnowała 40 lat wyjątkowej przyjaźni z belgijskim Puurs.

Rok 1980 ubiegłego wieku, drzwi do świata nieco się Polakom uchyliły, z Dębicy do Belgii na występy gościnne ruszył Zespół Pieśni i Tańca „Małopolska” dębickiego Stomilu, za nią ruszył bliźniaczy zespół Igloopolanie. Śpiewem i tańcem zachwycili Belgów. Zachwyty miały niekiedy głębszą naturę, skoro Alfried Peleman z Puurs bez pamięci zakochał się w Danucie z Małopolski, i to z wzajemnością, co skończyło się do dziś trwającym małżeństwem.

Potem folkloryści z Dębicy bywali w Puurs nieraz, aż do chwili, kiedy stan wojenny te uchylone na świat drzwi zatrzasnął. Jednak nie był w stanie zniszczyć autentycznej przyjaźni społeczności obu samorządów w chudych latach 80. Z Puurs do Dębicy sunęły tiry z odzieżą, żywnością i środkami czystości, dębickie parafie dystrybuowały wśród mieszkańców to, co u nas ani spod lady, ani za kartki było nieosiągalne. A z Puurs wciąż pytano: czego jeszcze wam trzeba?

W 1999 roku burmistrzowie Puurs i Dębicy sformalizowali 20-letni związek umową o przyjaźni i współpracy, a belgijskie miasto stało się miastem partnerskim Dębicy. Uczniowie dębickich szkół wielokrotnie jeździli w ramach wymiany młodzieży do Belgii, Belgowie regularnie odwiedzali Dębicę, strażacy obu samorządów prowadzili wspólne ćwiczenia. Kiedy w czerwcu 2019 r. Alfried Peleman, już z tytułem Honorowego Obywatela Miasta Dębicy, po raz kolejny odwiedził Dębicę z belgijską delegacją na uroczystości 20-lecia współpracy samorządów, niemal czystą polszczyzną oświadczył, że ten czas przyjaźni międzynarodowej zaowocował również czterema małżeństwami polsko-belgijskimi. I dziewięciorgiem - na razie - dzieci.

Rysa na przyjaźni

Trzy miesiące po tej wizycie radni miasta Dębicy podjęli decyzję, która okazała się być początkiem katastrofy wizerunkowej dla miasta nad Wisłoką. 17 września (!) 2019 r. przegłosowali uchwałę w sprawie przyjęcia Samorządowej Karty Praw Rodzin, która w swojej treści nie jest kontrowersyjna. Różnie natomiast można odczytywać uzasadnienie uchwały radnych: „jako wyraz ochrony wartości poświadczonych w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w tym ochrony rodziny, małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, rodzicielstwa i macierzyństwa, prawa do ochrony życia rodzinnego, prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz prawa dziecka do ochrony przed demoralizacją” - argumentowali radni. Środowiska LGBT odczytały to jako akt wykluczenia nieheteronormatywnych i w ten sposób miasto trafiło na kartę „Atlasu nienawiści”, sporządzoną przez aktywistów środowisk LGBT, o czym wieści musiały dotrzeć także do Belgii.

Czarę goryczy mogła przelać decyzja burmistrza miasta, który we wrześniu 2020 r. zakazał paniom z grupy Queer Tour ustawienia na ulicy miasta stoiska edukacyjnego „Co to znaczy LGBTQ+”. Interweniowało dziesięciu policjantów. Media postarały się, by o incydencie zrobiło się głośno, co również dotarło do Puurs. Po tym wydarzeniu do dębickiego ratusza przyszedł list od belgijskiego samorządu, w którym Belgowie odnieśli się do treści uchwały z września 2019 r.

„Ten dokument stanowi, że małżeństwo powinno być związkiem wyłącznie mężczyzny i kobiety. Ponadto stwierdza, że tylko pary heteroseksualne mają prawo do rodziny, co wyklucza populację LGBTQ lub osoby samotne. Niniejszym Samorząd Puurs-Sint-Aman pragnie zwrócić uwagę, że nie popieramy treści tego dokumentu. Jak być może słyszeliście, Rada Miasta jednogłośnie zdecydowała o wstrzymaniu naszej oficjalnej współpracy. Będzie tak, dopóki nie otrzymamy dalszych wyjaśnień”

- ostrzegają radni belgijskiego miasta.

Zawieszenie to jeszcze nie zerwanie, oczekiwanie rozmów wyjaśniających to jeszcze nie stawianie muru między Dębicą a Puurs, ale chłodem nieco powiało. Bez trudu można było przywrócić ciepłe relacje, jednak dębiccy radni Prawa i Sprawiedliwości postanowili zaostrzyć kurs.

Fakty historyczne

Najpierw pojawił się projekt stanowiska Rady Miasta, w którym rada żąda wycofania się radnych z Puurs z decyzji o zawieszeniu współpracy, a także… przeprosin. Przeczytać w nim można również, iż „to w Belgii w 1958 r. funkcjonowało ostatnie ludzkie zoo, a belgijski władca Leopold II odpowiada za śmierć i wyzysk rzeszy mieszkańców Afryki w niewolniczej pracy. Rada Miejska w Dębicy przywołuje te fakty historyczne, aby wywołać refleksję u belgijskich partnerów, nim ponownie postanowią pouczać innych co do praw człowieka”. Pod dokumentem podpisał się przewodniczący rady Mateusz Cebula. Nieoficjalnie wiadomo, że był także jego autorem, choć twierdzi, że to „zespół roboczy radnych PiS”.

Mało kto wierzył, że taka treść trafi pod obrady, a jednak podczas sesji 21 października br. w ostatniej chwili wprowadzono ją do porządku zebrania. 11 radnych PiS przegłosowało swoje stanowisko, przy bojkocie - nieobecności podczas głosowania - 10 radnych opozycyjnych. Ci już wcześniej na projekcie stanowiska odręcznie dopisali swoje:

„Opinia Radnych to nie stanowisko Rady Miasta Dębicy. My niżej podpisani (…) nie wyrażamy zgody, aby Grupa Radnych, którym zależy na skonfliktowaniu miast, wysyłała skandaliczne stanowisko, zarówno w naszym imieniu, jak i w imieniu mieszkańców miasta Dębica. Przecież to mieszkańcy Puurs w okresie stanu wojennego nieśli niewyobrażalną pomoc mieszkańcom naszego miasta, o której nigdy nie zapomnimy.”

Zaskoczony determinacją grupy radnych PiS był też burmistrz Mariusz Szewczyk.

„(...) powyższe stanowisko nie było konsultowane z Burmistrzem Dębicy, jako organem wykonawczym. Stanowisko było autonomiczną decyzją wspomnianej grupy radnych i zostało przyjęte przez 11 z 21 radnych”

- odcinał się w oficjalnym komunikacie.

Burmistrz próbował ratować sytuację, śląc belgijskim radnym odpowiedź, że uchwała z 2019 r. miała tylko podkreślić znaczenie rodziny, której prawa gwarantuje Konstytucja RP, nadto „Dokument nie odnosi się w żadnej części do sprawy populacji LGBTQ, nie jest skierowany przeciwko żadnej grupie społecznej, nikogo też nie wyklucza” - zapewniał. I wyraził nadzieję na kontynuację tej wyjątkowej przyjaźni.

- O ile wiem, stanowisko części Rady Miasta z października nie zostało do Puurs wysłane, ale przypuszczam, że tamtejsi radni mogą znać jego treść

- obawiał się przed tygodniem Zbigniew Godzisz, prezes Towarzystwa Przyjaźni i Współpracy Polsko-Belgijskiej Dębica Puurs „Serce za serce”, które było odpowiedzią na powołaną w latach 80. w Puurs organizację Serce dla Polski.

Monika Garduła, jedna z opozycyjnych radnych, mówi, że pismo „poszło” już mailem i pocztą do Puurs. - W ślad za nim chcemy wysłać nasze pismo z załączonym stanowiskiem.

Biuro Rady Miasta Dębicy potwierdza, że do Puurs wysłano pocztą elektroniczną i zwykłą „czysty”, przegłosowany przez 11 radnych tekst, bez odrębnego stanowiska 10 radnych. Teraz zainteresowani w napięciu czekają, jak na taki policzek zareagują Belgowie.

- To było oficjalne stanowisko Rady Miejskiej, przyjęte bez głosu sprzeciwu, cokolwiek by radni opozycyjni na ten temat opowiadali. Spodziewam się, że refleksja powinna nastąpić po stronie radnych Puurs, a szczególnie radnego, który nasze decyzje nazwał w mediach chorą ideologią ograniczonego klubu, że u nas zakazuje się spotkań osób LGBT i prześladuje się je. Mam nadzieję, że teraz wszyscy zrobimy krok wstecz

- broni wagi dokumentu Mateusz Cebula, przewodniczący rady.

„Kraśnik Podkarpacia“?

Więcej obaw mają radni „stanowiska odrębnego”.
- Alfried, Honorowy Obywatel Dębicy, bardzo to przeżywa. Jego żona jest moją przyjaciółką, mieszkałyśmy razem podczas naszych wizyt w Belgii w latach 80. - opowiada Marta Czekaj. I potwierdza, że straszliwie byłoby szkoda, gdyby ta niezwykła międzynarodowa przyjaźń tak się miała zakończyć. Niezwykła do tego stopnia, że wielu Belgów w Puurs w tamtych czasach zaczęło się uczyć polskiego.

- Bo część przyjaciół z Polski nie znała angielskiego, więc żeby przełamać bariery językowe, przyjaciele z Puurs zaczęli mówić po polsku. Kiedy jeździliśmy tam w latach 80., u nas o „Solidarności” się nie mówiło, a kiedy odwiedzaliśmy Puurs, gospodarze potrafili wyłączyć muzykę w dyskotece, włączali telewizor, żeby pokazać nam bramę Stoczni Gdańskiej, byli mocno zaangażowani w nasze dążenia wolnościowe, wykupywali znaczki Solidarności, żeby wesprzeć związek w Polsce. Nie do pomyślenia jest, że takim stanowiskiem i w ten sposób można teraz potraktować 40 lat przyjaźni i bezinteresownego zaangażowania z ich strony

- opowiada.

Dodaje, iż wielu mieszkańców Dębicy sygnalizuje, że stanowisko radnych nie jest ich stanowiskiem. W Dębicy niektórzy już się martwią. Także o wizerunek miasta, które w sieci już zaczyna być nazywane Kraśnikiem Podkarpacia.


ZOBACZ TAKŻE: Pałac Kultury podświetlony na tęczowo. Międzynarodowy Dzień Tolerancji w polskich miastach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24