O pomieszaniu ról, czyli minister niech się zajmie zdrowiem, a wójt niech nie wchodzi w buty księdza

Sugestia jest oczywista. Lud (suweren) ma odnieść wrażenie, że władza, gdy podupadnie na zdrowiu, wcale nie ma lepiej. Też zapewne czeka w kolejkach do specjalisty. Też zapewne stresuje się tym, czy wyczerpały się limity.

Czy dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, w asyście pielęgniarki, przywozi kule ortopedyczne każdemu pacjentowi, który ma być u niego operowany? Jeśli tak się dzieje, to zgodzę się z tym, że prezes PiS traktowany jest jak każdy inny pacjent. Bo dyrektor taki sprzęt prezesowi przywiózł. Osobiście i do domu.

Słowa ministra zdrowia są dla mnie kpiną ze zwykłych pacjentów, którzy mają kłopot z dostaniem się do specjalisty, czekają w kolejce do badania albo nie stać ich na wykupienie leków. Od szefa tak ważnego resortu oczekiwałbym nie propagandy, ale działań, które usprawnią funkcjonowanie opieki zdrowotnej i pomogą rozwiązać problemy szpitali. Np. Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, w którym - o czym informowaliśmy wielokrotnie - dyrekcja nie może dojść do porozumienia z załogą. To największy szpital w naszym regionie. Wierzę, że i marszałkowi województwa, i dyrektorowi szpitala, i załodze nie zabraknie zdolności do uwzględniania racji drugiej strony, by wyjść z sytuacji kryzysowej.

A skoro mowa o uwzględnianiu racji. Czy otwartość na różne poglądy i wrażliwości jest domeną wójta gminy Tuszów Narodowy? I czy demonstracyjne wywieszenie na każdej szkole w gminie tablicy z przykazaniami Dekalogu sprawi, że uczniowie wyrosną na porządnych ludzi? Mam co do tego wątpliwości. Od kształtowania postaw moralnych dzieci i młodzieży są rodzice. Duchowym wychowaniem zajmuje się też Kościół, bo uczniowie mają w szkole lekcje religii. Wójt, jako gospodarz gminy, ma zapewnić wszystkim, bez względu na przekonania, warunki do edukacji na dobrym poziomie. Nie powinien wchodzić w buty księdza, bo to nie jego rola.