PKO Ekstraklasa. PGE Stal Mielec zremisowała bezbramkowo z Lechem Poznań [RELACJA, ZDJĘCIA, WIDEO]

W pierwszych minutach spotkania lekką przewagę mieli mielczanie, ale poważniejszych sytuacji bramkowych nie stwarzali. To poznaniacy mogli objąć prowadzenie; w pierwszym kwadransie gry Bartosz Mrozek obronił dwa groźne strzały z pola karnego Adriela Ba Louy. W obu tych sytuacjach nie popisała się defensywa biało-niebieskich - w pierwszej Krystian Getinger został łatwo wyprzedzony, a w drugiej krycie zgubił Arkadiusz Kasperkiewicz.

Zobacz interwencję Bartosza Mrozka z 15. minuty:

Biało-niebiescy odpowiedzieli na te ataki dobrze wykonanym stałym fragmentem, po którym mógł paść gol. Z rzutu wolnego w pole karne wrzucał Maciej Domański, a tam najwyżej skoczył Mateusz Matras. Stoper Stali uderzył głową jednak prosto w rękawice dobrze ustawionego Filipa Bednarka.

W końcówce pierwszej połowy goście z Poznania mogli się przez chwilę ucieszyć, bo dostali początkowo rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Paweł Raczkowski wycofał się ze swojej decyzji. Arbiter z Warszawy zauważył w monitorze, że Kamil Kruk najpierw trącił piłkę, a dopiero potem nogę Michała Skórasia.

To był ostatni ciekawy akcent tej części meczu. Mieleccy kibice nie byli do końca zadowoleni z postawy niektórych zawodników. "Majewski, zmiany!", "Chłopy grać!" - można było usłyszeć z trybun w kierunku schodzących do szatni piłkarzy i szkoleniowca Stali.

Okrzyki kibiców poskutkowały, bo po przerwie opiekun mielczan wpuścił na boisko Bartłomieja Ciepielę. Były piłkarz Stali Stalowa Wola zmienił słabo grającego w pierwszej połowie Kasperkiewicza.

Osiem minut po zmianie stron zrobiło się gorąco pod bramką Kolejorza. Do wybitej przed pole karne piłki dopadł Adam Ratajczyk, ale uderzył jednak niecelnie, metr nad poprzeczką. Siedem minut później goście z Poznania znów ucieszyli się przedwcześnie. Tym razem z bramki strzelonej przez Mikaela Ishaka. Jak wykazały powtórki, w momencie podania szwedzki snajper znajdował się na minimalnym spalonym.

Bramka Mikaela Ishaka ze spalonego:

Na kwadrans przed końcem Stalowcy powinni wyjść na prowadzenie. Z rzutu rożnego udanie zacentrował Getinger, piłka trafiła pod nogi Kamila Kruka, a ten potężnie uderzył na bramkę, ale bramkarz Lecha znalazł się w odpowiednim miejscu i został trafiony w nogi.

Mielczanie poszli za ciosem, wykreowali sobie kilka sytuacji, jednak ta najgroźniejsza miała miejsce w doliczonym czasie gry, kiedy po strzale jednego ze Stalowców Jesper Karlstroem wybił piłkę z linii bramkowej. Było tak blisko!

Koniec końców mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Mielczanie - mimo wypracowania kilku dogodnych sytuacji - powinni się jednak cieszyć z tego wyniku. W tym sezonie, w obu starciach z mistrzem Polski, Stal zapisała na swoje konto cztery punkty.

PGE Stal: Mrozek - Hiszpański (72 Gerbowski ż), Kruk, Matras ż, Flis, Getinger - Ratajczyk (84 Mak), Kasperkiewicz (46 Ciepiela), Wlazło, Domański ż (Vallejo 90+2 ż) - Sappinen. Trener Adam Majewski.

Lech: Bednarek - Pereira, Salamon ż, Milić, Rebocho - Skóraś, Karlström, Murawski ż, Ba Loua (77 Marchwiński) - Szymczak (76 Velde), Ishak. Trener John van den Brom.

Sędziował: Raczkowski (Warszawa). Widzów: 6001.