Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siergieja 20 lat ścigała policja. Wpadł na granicy w Medyce

Małgorzata Motor, Jerzy Leniart
We wtorek 42-letni Ukrainiec, podejrzewany o zabójstwo Kazimierza R., z przejścia granicznego w Medyce został przewieziony do Zakładu Karnego w Przemyślu.
We wtorek 42-letni Ukrainiec, podejrzewany o zabójstwo Kazimierza R., z przejścia granicznego w Medyce został przewieziony do Zakładu Karnego w Przemyślu. archiwum policji
20 lat policjanci ścigali Ukraińca podejrzewanego o zabójstwo handlarza walutą z Leżajska. Wiedzieli o nim wszystko. I cierpliwie czekali. Wpadł kilka dni temu na przejściu granicznym w Medyce.

Leżajsk. Początek lat 90. Senne, spokojne miasteczko. Czasem zdarzy się tylko jakaś drobna kradzież czy włamanie.

Dlatego brutalne morderstwo, do którego doszło 23 grudnia 1993 roku w bloku przy ul. Kopernika, wstrząsnęło mieszkańcami.

63-letni Kazimierz R. prowadził kantor na świeżym powietrzu. Najczęściej można go było spotkać przed bankiem, gdzie przeprowadzał walutowe transakcje. Kupował i sprzedawał głównie dolary.

- Miły człowiek, nienachalny. Trudno zapomnieć osobę, którą codziennie się mijało w drodze do pracy. Zawsze zamieniałem z nim kilka słów - wspomina były pracownik banku.

- Nam nie przeszkadzał, mieszkańcom również - potwierdzają emerytowani obecnie policjanci. - W każdym razie nikt nam się na niego nie skarżył.

- Sprzedawałem mu dolary - opowiada jeden z klientów Kazimierza, mieszkaniec gminy Grodzisko Dolne. - Można powiedzieć, że byłem jego stałym dostawcą, bo często wyjeżdżałem do USA. To był naprawdę bardzo sympatyczny człowiek.

W Grodzisku mieszkał Kazimierz R., zanim przeprowadził się do Leżajska.

- W tym czasie sporo Ukraińców przyjeżdżało do nas - wspomina jeden z klientów Kazimierza. - Pracowali w polu, na budowie albo sprzedawali garnki i wiertarki na bazarach. Kazimierz prawdopodobnie zatrudnił ich do pomocy przy przeprowadzce do Leżajska. Tutaj albo kupił mieszkanie, albo dostał służbowe z Hortexu.

To miała być świetna transakcja

Dzień przed Wigilią Kazimierz był w świetnym humorze. Wychodząc do pracy, radośnie pogwizdywał.

Domownicy wiedzieli, że w tym dniu miał dokonać korzystnej transakcji. W saszetce przytroczonej do pasa miał około 80 milionów (starych) złotych.

Widziano, jak ok. godz. 13 razem z mężczyzną w zielonej kurtce i czarnej czapce z pomponem wchodził do klatki schodowej w bloku przy ul. Kopernika.

Później z piwnicznego korytarza usłyszano krzyki i odgłosy szamotaniny. Świadek zeznał, że chciał nawet wejść do piwnicy, ale widząc biegnącego mężczyznę z ostrym przedmiotem, wycofał się.

Policję zawiadomił ówczesny prokurator Jan Danielewicz, który przypadkiem przechodził wówczas ulicą Kopernika.

Wezwany przez lokatorów, zbiegł do piwnicy, gdzie znalazł zakrwawione ciało Kazimierza R. Zabójca zadał prawie 30 ciosów nożem w głowę szyję, klatkę piersiową.

Byli pracownicy banku, mimo upływu 20 lat, pamiętają ten dzień.

- Widziałem, jak około południa podeszła do Kazimierza grupa Ukraińców. Chwilę rozmawiali. Później poszedł w kierunku bloków pod drugiej stronie głównej ulicy miasta. Po godzinie człowiek był już martwy - wspomina świadek, do którego dotarliśmy.

Poszukiwany Siergiej M.

- Nie tylko mieszkańcy byli w wielkim szoku, również i my - przyznają policjanci. - Z czymś takim okrutnym nie mieliśmy wcześniej do czynienia. Całe ciało tego człowieka było potwornie zmasakrowane.

Na miejscu zbrodni znaleziono niewiele śladów. M.in. pustą butelkę, ale jak wykazała sekcja, Kazimierz z pewnością nie spożywał alkoholu.

Podejrzenie padło na młodego 22-letniego Ukraińca Siergieja M. Policjanci przypuszczają, jaki mógł być scenariusz tego zdarzenia:

- 22-latek musiał zgarnąć Kazimierza do klatki, a później ściągnąć po schodach do piwnicy. Tam zaatakował go nożem. To był starszy człowiek, więc z młodym nie miał żadnych szans mówią.

Dlaczego Ukrainiec miałby go zamordować?

- On na pewno nie działał sam, pomagali mu inni Ukraińcy - podejrzewa nasz informator. - Może ci sami, którym 63-latek załatwiał pracę na "czarno". Był ich pośrednikiem. Prawdopodobnie albo im nie zapłacił za jakąś robotę, albo zapłacił im fałszywymi dolarami. Ta druga wersja jest bardzo możliwa, bo skupywał je od różnych ludzi z ulicy. Kiedy się zorientował, że ma fałszywki, pewnie chciał się ich pozbyć. Może Ukraińcy, chcąc się zemścić, przygotowali na niego zasadzkę?

Ostatecznie przyjęto motyw rabunkowy. Na podstawie zeznań bezpośredniego świadka sporządzono portret pamięciowy napastnika.

Policji dopisało też szczęście. Okazało się, że zdjęcie domniemanego zabójcy figuruje w archiwum leżajskiej komendy.

Zupełnie przypadkowo, kilka miesięcy wcześniej w trakcie śledztwa związanego z napadem rabunkowym, Siergiej M. występował jako świadek.

Sprawdzenie środowisk przybyszów zza wschodniej granicy przyniosło efekt. Znaleziono zieloną kurtę, na której odkryto ślady krwi Kazimierza R.

Siergiej M. 23 grudnia błyskawicznie się spakował i uciekł wraz z dziewczyną do Przemyśla. Jechali okazją, bali się, że dworce są już obstawione.

W Przemyślu spędzili noc u zaprzyjaźnionego Polaka. Rano wyszli na zakupy do sklepu. Już nie wrócili. Przekroczyli granicę polsko-ukraińską.

Kilka dni później do biura paszportowego wpłynął wniosek Siergieja o wymianę paszportu.

Siergiej ukrywał się pod różnymi nazwiskami przez 20 lat.

- Trudność polegała na tym, że zespół poszukiwań celowych w naszej komendzie musiał cały czas śledzić, jakimi aktualnymi danymi się posługuje. Jak ustalił nowe dane, prokurator musiał wydać nowy list gończy. W sumie zostało wydanych kilka, a ostatni w ubiegłym roku - mówi Marta Tabasz-Rygiel z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

Choć leżajska prokuratura postawiła mu zarzuty, nie można było go przez 20 lat sprowadzić do Polski. Wszystko przez to, że oba kraje nie mają podpisanej stosowanej umowy.

... a wpadł Andriej D.

Wpadł we wtorek na przejściu granicznym w Medyce. Starał się przekroczyć granicę, posługując się fałszywymi papierami jako Andriej D.

W paszporcie miał wizę krajową z prawem do pracy. Zamierzał kupić samochód w Polsce i szybko wrócić na Ukrainę.

Był bardzo zaskoczony zatrzymaniem.

- To dość kuriozalna sytuacja, człowiek podejrzany o zabójstwo ma jeszcze tupet brać ze sobą alkohol i papierosy na przemyt - dziwi się Elżbieta Pikor z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu.

Chociaż Ukrainiec ukrywał się w swoim kraju, policjanci z Zespołu Poszukiwań Celowych Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie nie dawali za wygraną.

Wpadł dzięki pracy operacyjnej policjantów i zaangażowaniu oficera koordynującego współpracę przygraniczną KWP w z Milicją Ukraińską Głównego Zarządu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy w obwodzie Lwowskim.

Siergieja M. alias Andrieja D. udało się teraz zatrzymać, ponieważ, zdecydowawszy się przekroczyć polską granicę, posługiwał się dokumentami z nazwiskiem, które widniało w aktualnym liście gończym.

- W tej chwili jest w Zakładzie Karnym w Przemyślu - mówi Adam Poskart, szef Prokuratury Rejonowej w Leżajsku. - Po przewiezieniu go do Zakładu Karnego w Rzeszowie, w najbliższych dniach złożymy wniosek o tymczasowe aresztowanie. To priorytetowa sprawa, więc myślę, że konwój zostanie bardzo szybko zorganizowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24