Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skłusowane zwierzę kona w okrutnych męczarniach

Norbert Ziętal
Kłusownicze wnyki znalezione niedawno przez policję w gospodarstwie mieszkańca Laszek w pow. jarosławskim.
Kłusownicze wnyki znalezione niedawno przez policję w gospodarstwie mieszkańca Laszek w pow. jarosławskim. Archiwum KPP Jarosław
Polożone niedaleko lasów tereny w Wólce Pełkińskiej koło Jarosławia przypominały poligon. Kłusowało wiele osób. Nieszczęście było tylko kwestią czasu.

- To cud, że w tym miejscu wcześniej nie doszło do tragedii - podsumował prokurator Marcin Adamik z Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu, podczas procesu sądowego. W ostatnich miesiącach przed jarosławskim sądem rozpatrywana była sprawa nieumyślnego śmiertelnego postrzelenia przez kłusownika człowieka.

Szybko okazało się, że zabity i ten, co do niego strzelił, to koledzy. Znali się od dziecka, mieszkali w jednej miejscowości. Razem też… kłusowali, co zauważył sąd w uzasadnieniu wyroku w tej sprawie.

To nie wszystko. Ten, co zastrzelił, czyli Jacek F., przerabiał wiatrówki na broń kłusowniczą. Nie ukrywał tego przed sądem. Jedną z takich wiatrówek dał koledze, Mariuszowi N., którego potem śmiertelnie postrzelił. Ta broń została znaleziona niedaleko zwłok.

Tam był kłusowniczy poligon

-- Do kłusowań dochodziło na stadionie i na polu kukurydzy w Wólce Pełkińskiej. Wiele osób tym się zajmowało. Wszędzie pozakładane były wnyki. Tego dnia dwóch kłusowników wyszło na polowanie, nie wiedzieli o sobie. Jacek F. pierwszy pociągnął za spust - mówi adw. Piotr Blajer, obrońca oskarżonego.

Jego klient był przekonany, że strzela do dzika. Jak tłumaczył, myślał, że po strzale zwierzę uciekło, dlatego wrócił do domu z niczym.

Wieczorem żona Mariusza N. szukała męża . Bała się, na widok każdego światła przykucała. Dlaczego? Prawdopodobnie wiedziała, że wkracza na kłusowniczy poligon. W listopadowy wieczór także i ona mogła stać się ofiarą jakiegoś kłusownika.

Mariusz N. zostawił żonę i syna. Sprawca postrzelenia, zgodnie z nieprawomocnym wyrokiem, ma na dwa lata trafić do więzienia i zapłacić po 50 tys. złotych odszkodowania dla wdowy po zmarłym i dla jego syna.

Czy ta tragedia nauczy czegoś innych kłusowników?

Kryzysowi kłusownicy

- Często bieda jest przyczyną takich tragedii - stwierdził podczas uzasadnienia wyroku w tej sprawie Rafał Puchalski, sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu. - Ludzie kłusowali i jedli to, co w ten sposób zdobyli. To pole kukurydzy w tej miejscowości było miejscem wielokrotnych polowań kłusowniczych i zajmowało się tym więcej osób.

Z danych leśników wynika, że kłusownictwo przybiera na sile. Ten trend zauważony został zwłaszcza w ub. roku. Pracownicy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie używają sformułowania "kryzysowi kłusownicy", bo wzrost liczby tych zdarzeń zbiegł się z latami kryzysu.

- Bieda nie usprawiedliwia kłusownictwa - zastrzegają leśnicy.

Zmowa milczenia

Spotkanie z funkcjonariuszem Straży Leśnej jednego z podkarpackich nadleśnictw. Godzi się porozmawiać o kłusownikach, ale po warunkiem zachowania anonimowości.

- To bardzo niebezpieczny temat - tłumaczy. - W wioskach jest zmowa milczenia. Przecież nietrudno domyślić się, kto strzela, kto zakłada wnyki. Ale nikt nie chce mówić, każdy się boi, że spotka go coś złego. Poza tym kłusowanie to w niektórych środowiskach rodzinna tradycja - wyjaśnia.

Dodaje, że podobnie jest z kradzieżami drewna.

- Ludzie żyją w przeświadczeniu, że lasu nikt nie pilnuje, nikt o niego nie dba. Jest państwowy, czyli niczyj. Dlatego tłumaczą sobie, że to co niby samo urosło, można sobie zabrać - mówi.

Opowiada jedną z sytuacji w gm. Bircza.

- Pewna kobieta usłyszała, że ktoś ścina piłą drzewo w jej prywatnym lesie. Poszła sprawdzić. Przyłapała na kradzieży mieszkańca wioski. Strasznie go zwyzywała i zakończyła; "to na państwowe nie idziesz wziąć, tylko w czyimś lesie kradniesz?". Taka jest mentalność - kręci głową strażnik.
Z kłusowaniem jest inaczej, bo zwierzęta są przecież "państwowe".

Ukrainiec przemycał potrzaski dla polskich kłusowników

Wnyki, potrzaski czy inne pułapki kłusownicy ustawiają w miejscach uczęszczanych przez zwierzęta. Choćby przy ścieżkach do wodopoju. Często w miejscach, w których chodzą ludzie.

- Bywa że kłusownik pozakłada mnóstwo wnyków i nie sprawdza ich regularnie. Zwierzę, które się złapie, ogromnie cierpi, kona w niesamowitych męczarniach. Czasami kilka dni - mówi Marcin, myśliwy z kilkunastoletnim stażem.

W 2013 r. na terenach krośnieńskiej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, obejmujących 418 tys. ha lasów, zanotowano 27 przypadków kłusownictwa. Zlikwidowano 426 wnyków, osiem sideł i dwa potrzaski.

- Skłusowano czternaście jeleni, sześć saren, siedem dzików i jednego wilka. Ustalono trzech sprawców - wylicza Edward Marszałek, rzecznik prasowy krośnieńskiej RDLP.

Domowe arsenały

Kilka dni temu celnicy z polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Korczowej udaremnili przemyt do Polski 80 metalowych potrzasków. Chciał je wwieźć do Polski 39-letni Ukrainiec.

Coraz częściej kłusownicy sięgają po broń palną. Sprzyja temu łatwa dostępność wiatrówek. Przerobienie jej na broń na ostrą amunicję nie jest zbyt trudne. Niektórzy mają również strzelby myśliwskie.

Rok temu u 43-letniego mieszkańca powiatu stalowowolskiego policjanci znaleźli strzelbę myśliwską i 190 sztuk amunicji. Do tego nielegalnie pozyskane skórę bobra i osiem czasz z porożem.

W listopadzie ub. roku w piwnicy należącej do mieszkańca gminy Frysztak policjanci znaleźli samopał i amunicję 5,56 mm. Broń była wyposażona w lunetę oraz tłumik. Pełna profesjonalizacja.

Najczęściej kłusownicy polują na sarny i dziki. Przypadkowo w ich sidła łapią się również inne zwierzęta.

W Nadleśnictwie Bircza do dzisiaj pamiętają niedźwiedzia, który trzy lata temu, w uroczysku Borysławka, złapał się we wnyki. Kłusownik pozakładał je w starym sadzie, do którego miś zachodził na jabłka. 100-kilogramowy, pięcioletni okaz. Stalowa pętla zacisnęła się mu na szyi. Padł dość szybko. Sprawcy do dzisiaj nie ustalono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24