Tu nie ma prywatności i nie ma bezpieczeństwa

Czarnoskóry Brytyjczyk poznaje w Rzeszowie młodą kobietę, spędza z nią noc w hotelu, zdarzenie nagrywa, film trafia do sieci. Dziewczyna staje się obiektem ogólnopolskiego hejtu. Naruszono jej prywatność, czy nie ma już prywatności?

Sieć daje ogromne możliwości, można tu robić rzeczy fantastyczne, ale i manipulować postawami społecznymi na ogromną skalę, kreować i niszczyć ludzi. Dla wszystkich to zdarzenie powinno być przestrogą, że wszystkie nasze prywatne zachowania, w przestrzeni publicznej mogą stać się obiektem publicznej oceny. Nawet bez naszej woli i wiedzy, za to z tragicznymi niekiedy dla nas skutkami. Wszechobecność urządzeń rejestrujących, a takie ma chyba każdy z nas, autor tego filmiku też miał, zwiększa prawdopodobieństwo, że „cokolwiek zrobimy, może być użyte przeciwko nam”. Toteż może uważajmy na to, co robimy.

Netu nie da się kontrolować, a skoro tak, to może powinniśmy się edukować?

Dla wielu młodych ludzi sieć to miejsce życia alternatywnego. Nie sposób im wyperswadować kontaktu z tym światem, ale można ich edukować, że niesie on z sobą także zagrożenia. Z przesłaniem: Twoje życie w świecie wirtualnym może zniszczyć ci życie w świecie realnym. Że próby zaistnienia, zdobycia akceptacji, popularności i przyjaciół w wirtualnym świecie mogą skończyć się czymś dokładnie odwrotnym. I nigdy nie wiadomo, jak zostanie wykorzystany film lub zdjęcie z naszym udziałem. Niestety, nasz system edukacji nie przewiduje takich działań. Incydentalne pogadanki psychologów i policjantów do młodzieży zupełnie nie trafiają. Tu potrzebny jest spójny system edukacyjny, przygotowany z pełną świadomością, że ten świat wirtualny ma ogromny i rosnący wpływ na ten realny. I nie tylko młodzież, także rodzice winni być uczulani na to, ile ich dziecko spędza czasu w cyberprzestrzeni, i w jaki sposób. Jeśli czują się odpowiedzialni za bezpieczeństwo swojego dziecka, to i ten rodzaj bezpieczeństwa powinni wziąć pod uwagę.