Walka z hejtem? Przykład muszą dać politycy, wtedy będzie skuteczna

Jeszcze kilkanaście lat temu hejt w Internecie był domeną nastolatków. Z czasem świat polityki dostrzegł potencjał w hejcie.

Przemyski radny miejski złożył na policji zawiadomienie o możliwości przestępstwa przez autorów strony na Facebooku. Autorzy wpisu, oburzeni, że przedstawiciel opozycji, czyli właśnie ten radny, dzięki niewątpliwym głosom kogoś z koalicji obecnie rządzącej miastem, będzie piastował stanowisko wiceprzewodniczącego rady.

Sugerują, że mogło dojść do politycznej korupcji, obietnicy, że wybór wiąże się z „daniem czegoś w zamian”. Z tym opisywany radny zgodzić się nie może, dlatego złożył zawiadomienie na policję.

Autorzy tego wpisu na Facebooku, na razie, są anonimowi. Jednak wybór radnego, także na Facebooku, ale już pod swoimi nazwiskami, złośliwie komentowali również inni radni. Sytuację z wyborem wiceprzewodniczących porównali do „Piłkarskiego pokera”. To polski film sprzed lat, pokazujący przeżarty korupcją świat piłki nożnej.

Czy takie porównanie w stosunku do oficjalnego wyboru klubowego kolei na stanowisko przystoi radnym, a do tego osobom na ważnych stanowiskach w instytucjach publicznych? Zdecydowanie nie. I to właśnie tacy ludzie, ze świecznika, pierwsi powinni zerwać z hejtem, być może powodowanym zazdrością. Bo to na nich patrzy najwięcej osób i na nich często się wzoruje.