Było dobrze

Byli w tym gronie również uczniowie dojeżdżający pociągami do Zespołu Szkół w Trzcinicy koło Jasła i ich rodzice.

Było dobrze

Siostry Sabina i Basia Spyrka oraz ich koleżanka Joasia Cieśla codziennie dojeżdżały z oddalonej o ok. 40 km Szalowej. - Na 1 kwietnia zrobiono nam prawdziwego psikusa. Do tego czasu było dobrze. W Szalowej wsiadałyśmy do pociągu o godzinie 6.29. W Przysiekach byłyśmy o 7.20. Lekcje zaczynają się u nas o 7.30, a do szkoły jest dwa kroki ze stacji i zawsze byłyśmy na czas. Z powrotem tez nie było problemów. Zwykle wracałyśmy pociągiem o 13.40 i przed piętnastą przyjeżdżałyśmy do domu. Można było pomóc rodzicom, odpocząć i przygotować się do lekcji w następnym dniu.

Jest źle

Po 1 kwietnia, gdy PKP zlikwidowało pięć połączeń z Jasła do Stróży, także dla dziewcząt zaczęły się problemy. Rannym pociągiem dojeżdżają teraz tylko do Biecza, a tam szukają przy drodze okazji, aby dojechać do szkoły. Raz się trafi, a raz nie. Tak samo jest w drodze powrotnej.

Fatalny rozkład jazdy

Jan Wojtas, dyżurny ruchu na stacji PKP w Przysiekach, podziela rozczarowanie naszych rozmówczyń. - Przepracowałem na kolei już prawie 30 lat i nie przychodziło mi do głowy, że doczekam takich czasów, że będzie się likwidować połączenia na tej zelektryfikowanej trasie. Dodaje, że mała liczba pasażerów - co zarzuca Urząd Marszałkowski - to skutek fatalnego rozkładu jazdy. Jego zadaniem, ta linia bardzo dobrze łączyła Podkarpacie z Małopolską. Teraz mieszkańcy Jasła, aby dojechać do Krakowa, najpierw będą musieli cofnąć się do Rzeszowa.

Degradacja

Dyżurny ruchu J. Wojtas jest przekonany, że jeśli teraz nie znajdą się pieniądze na przywrócenie wykreślonych połączeń, to będzie to początek degradacji jasielskiego węzła PKP.