W okresie przedwojennym hodowane były tu konie szlachetne gorącokrwiste i konie prymitywne, tzw. mierzyny. W Bieszczadach występowały nieduże konie szlachetne, które powstały na bazie miejscowych klaczy, kojarzonych z ogierami orientalnymi.
- Monarchii austro-węgierskiej zależało, aby pod tej stronie Karpat hodowano konie dla lekkiej kawalerii - podkreśla hipnolog Maciej Jackowski.
Były to konie niezwykle wytrzymałe i bardzo dzielne. Dopiero w latach 70. zostały wyparte przez konie cięższe. Jednak w latach 80. w Bieszczadach nastał czas hucułów. Okazało się, że warunki w naszych górach są najbardziej zbliżone do warunków na Huculszczyźnie.
- Góry nigdy nie były dobrym terenem do hodowli koni. Za to są świetne do użytkowania koni w turystyce - dodaje Jackowski.
Bieszczady stoją nie tylko hucułami
Z tego względu w Bieszczadach nie ma stadnin koni, ale jest kilka liczących się ośrodków jeździeckich. Są to z reguły gospodarstwa agroturystyczne, które rozwijając hodowlę koni przekształciły się w ośrodki jeździeckie. Oferują one nie tylko naukę jazdy konnej, rekreację w siodle, ale również rajdy terenowe.
- Jeżeli jednak ktoś sądzi, że Bieszczady tylko i wyłącznie hucułami stoją, to jest w wielkim błędzie - mówi Agata Nieciecka, z ośrodka "Pod Otrytem w Smolniku, który może pochwalić się pięknymi i dużymi końmi fryzyjskimi. Ich hodowla w Polsce dopiero zaczyna się rozwijać, ale do warunków bieszczadzkich konie fryzyjskie, choć bardzo mocne, raczej się nie nadają.
- Utarło się, że hucuły są najbardziej odpowiednie w Bieszczadach - dodaje Ryszard Krzeszowski z Chmiela, zwany Prezesem, jako że od 2001 r. pełni funkcję prezesa Bieszczadzkiego Klubu Górskiej Turystyki Jeździeckiej. - Okazuje się jednak, że w tym terenie bardzo dobrze sprawdzają się też konie małopolskie, bo są równie dzielne.
Zamiast wizyty w karczmie
Handel końmi w Bieszczadach odbywał się w Lutowiskach, przy okazji wielkich targów bydła, bo to właśnie z niego słynęły Bieszczady. Tradycja targów sięga 1742 roku, kiedy to August III Mocny nadał Lutowiskom przywilej ich organizowania. Kupcy z całej Galicji przypędzali tu woły i konie.
W kronikach zapisano, że pierwszy jarmark odbywał się na ruski Nowy Rok, kolejne na Trzech Króli i w Środę Popielcową, potem na św. Jury i św. Piotra i Pawła. Następne na św. Onufrego, a potem w dzień narodzin Matki Boskiej, i św. Łuki, i św. Dymitra. Ostatni raz w roku kupcy zjeżdżali się na św. Mikołaja ruskiego. W sumie targi w Lutowiskach odbywały się aż 10 razy w roku, a w większym Lesku zaledwie dwa razy.
- Były to jedne z większych targów bydłem w Polsce - do przedwojennych czasów nawiązuje Krzysztof Mróz, wójt Lutowisk. - Wskrzesiliśmy tę tradycję, choć w Bieszczadach hodowla bydła zanika. Impreza ma promować nie tylko konie i ośrodki jeździeckie, ale i gminę Lutowiska.
Targi nie mają jednak takiego charakteru, jakie miały przed wojną. Bieszczadzki Park Narodowy wystawia, co prawda, do sprzedaży hodowane przez siebie hucuły, ale o handlowaniu na dużą skalę nie ma mowy. Nikt też nie dobija targu, spluwając w dłoń i opijając transakcję w karczmie. Kupcy i sprzedający wymieniają tylko numery telefonów i adresy mailowe.
Śpiewający kowal
Końskie targi to przede wszystkim atrakcje dla turystów. Stałym bywalcem targów jest Staszek Kopala. To największy wśród kowali kpiarz i żartowniś, który na oczach widzów wykuwa cudeńka z metalu, w tym końskie podkowy. Ich wykonanie zajmuje mistrzowi zaledwie parę chwil.
- Nie mogę się za bardzo przyznać, w jakim czasie wykonuję jedną podkowę, bo skarbowe tu gdzieś łażą - śmieje się pan Staszek. - Ale, tak mówiąc śmiesznie, mogę ją zrobić w ciągu kilku minut.
Choć podczas ostatnich targów, w lipcu, żar lał się z nieba i gorąco buchało z paleniska, pracę kowala podziwiały tłumy. Mistrz wszystkim dawał instrukcję wieszania podkowy. - Trzeba pamiętać o tym, że podkowę zawsze wiesza się do góry końcami, żeby szczęście miało jak do niej wpaść - radził kowal spod Ropczyc.
Konie to dobra inwestycja
XI Targi Końskie odbywały się w trudnej dla hodowli tych zwierząt chwili. Konie staniały. Popyt na nie jest mały, a pauperyzacja społeczeństwa doprowadziła do tego, że również usługi oferowane przez ośrodki jeździeckie nie cieszą się tak dużym wzięciem.
- Ale jest moda na konie - optymistycznie patrzy w przyszłość Krzysztof Mróz. Na poparcie swojej tezy rzuca przykład: - Były wójt Lutowisk, Włodzimierz Podyma kupił sobie konia, by odpoczywać aktywnie.
- Urodziłem się w mieście, ale moim marzeniem zawsze było mieć konia - mówi pan Włodzimierz, były leśnik i samorządowiec, obecnie na emeryturze. - Od pierwszych lat pracy w lesie miałem do czynienia z końmi. Były to konie użytkowe. Jak przeszedłem na emeryturę, nie miałem już siły, by biegać po lesie. Kupiłem więc konia.
Panu Włodzimierzowi koń służy do odbywania konnych wędrówek. 68-latek nie wędruje jednak w siodle, ale w… dwukołowym rydwanie. - Z takich sposobem jazdy spotkałem się tylko na filmach. W Bieszczadach jestem jedynym, który tak jeździ - śmieje się mężczyzna. - Można tak przejechać prawie po wszystkich drogach zrywkowych, jeśli koń ma dzielne serce.
- Ludzie nie mają dziś pieniędzy, to prawda - zgadza się Maciej Jackowski, hipnolog. - Ale trzeba wiedzieć, jak ich przekonać, by wydali pieniądze na konie. Ja to wiem. Gdybym wygrał w Totolotka, to przy dzisiejszych cenach kupiłbym 30 - 40 dobrych koni. Do tego 200 hektarów i zrobiłbym w ciągu 3 lat taki ośrodek w Bieszczadach, że za 5 lat mógłbym odcinać kupony, a mój syn miałby pracę do końca życia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Torbicka kontra Derpienski na Festiwalu w Cannes. Cicha elegancja czy róż i cekiny?
- O tej relacji Rosiewicza i Villas nikt nie wiedział. Prawda wyszła na jaw teraz
- Roxie obwieszona Chanel wybierała obrączki z Kevinem. Mieli wyjątkowe towarzystwo
- Foremniak obnaża sfatygowane stopy. Mogła oszczędzić nam takich widoków? [FOTO]