Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukacijewska znów pokonała kandydata przywiezionego w teczce. Ma na koncie dwóch "spadochroniarzy"

Stanisław Sowa
Naszymi przedstawicielami w parlamentach polskim i europejskim powinni być ludzie z Podkarpacia. Polityka polegająca na przywożeniu kandydata w teczce to drwina z tzw. zasady przedstawicielstwa, która jest jednym z fundamentów demokracji.

Startowała z dziesiątego miejsca, a mimo to wywalczyła bilet do Brukseli. Sukces Elżbiety Łukacijewskiej jest tym większy, że na jej koncie jest już dwóch pokonanych„spadochroniarzy“. W 2009 roku, startując do Parlamentu Europejskiego z drugiego miejsca na liście, pokonała Mariana Krzaklewskiego, któremu partyjna centrala PO zaoferowała pierwsze miejsce. W ostatnią niedzielę powtórzyła sukces. Startując z dziesiątego miejsca wyprzedziła "jedynkę", którą był europoseł Czesław Siekierski.

Na pierwszym miejscu listy figuruje zazwyczaj znane nazwisko. To ktoś o dużej rozpoznawalności lub też osoba zaufana szefa partii. Zdarza się, że jest to „spadochroniarz”, czyli osoba spoza regionu. W wyborach do Sejmu w latach 2011 i 2015 listę PiS w Rzeszowie otwierała Józefa Hrynkiewicz z Warszawy, znajoma prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Bez problemu zdobyła mandat poselski.

Jest grupa wyborców, którzy wiedzą, na jaką partię oddadzą głos, ale nie mają wyrobionego zdania co do konkretnego kandydata. Większość głosujących „na partię” stawia więc iksa przy kandydacie nr jeden. I na tym właśnie polega fenomen „jedynki”. Kolejne w miarę dobre miejsca, które wpadają w oko wyborcy, to „dwójka” i „dziesiątka”.

„Jedynką” listy, z której startowała Łukacijewska, był polityk PSL z woj. świętokrzyskiego. Wyborcy odprawili kandydata przywiezionego w teczce z kwitkiem. I to jest dla mnie powód do satysfakcji. Na łamach „Nowin” i w portalu nowiny24 konsekwentnie wypowiadamy się przeciwko narzucaniu nam przez partyjne centrale „spadochroniarzy”. Uważamy, że naszymi przedstawicielami w parlamentach polskim i europejskim powinni być ludzie z Podkarpacia. Polityka polegająca na przywożeniu kandydata w teczce to drwina z tzw. zasady przedstawicielstwa, która jest jednym z fundamentów demokracji.

Czy spektakularny sukces Łukacijewskiej sprawi, że w kolejnych wyborach nie zobaczymy już na listach nazwisk „spadochroniarzy”? Tego nie możemy być pewni. Dla startujących kandydatów sukces europosłanki z gminy Cisna w Bieszczadach może być inspirującym przykładem, że w walce o mandat społecznego zaufania liczy się wola zwycięstwa, ciężka praca i bezpośredni kontakt z wyborcami. Dla nas - wyborców - to sygnał, że warto głosować świadomie. Nie tylko na wybraną listę, ale też na konkretnego kandydata.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tanie linie trują! Ryanair i Wizz Air na czele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24