Niedźwiadki Chemart Przemyśl dostały w skórę na Śląsku. Powrót Maxa Egnera

Po meczu otwierającym sezon koszykarze znad Sanu mogli gdybać, bo mieli tyszan na widelcu, ale sknocili finiszowe minuty i przegrali 65:71. Po rewanżu wątpliwości nie było – Ślązacy zdominowali deskę, mieli szerszą ławkę i trafili o 17 więcej rzutów z gry od naszego zespołu.

Inna rzecz, że miejscowi w obronie nie przebierali w środkach, co sprawiło, że nasz zespół wykonała aż 42 rzuty osobiste (trzeci wynik w sezonie). Celu doszły na tym polu 32 rzuty.

Mecz do czasu był całkiem ciekawy i emocjonujący dla kibiców. Przemyślanie nieźle wyszli z bloków (9:5), ale GKS zwarł szyki i wygrywał 18:11. Ostatnie 3 minuty pierwszej „ćwiartki” należały do beniaminka, który w II kwarcie stracił dość szybko prowadzenie, jednak cały czas „siedział na ogonie tyszanom”. Ostatecznie po 20 minutach straty wynosiły 8 punktów (42:50).

Na otwarcie III odsłony zza linii 6.75 wycelował Sebastian Rompa, ale miejscowi odpowiedzieli „trójkami” Szmita, Walskiego i zaczęli odjeżdżać drużynie znad Sanu (60:47, 68:53, 78:59 po 30 minutach). Początek IV odsłony GKS wygrał 9:0 i już do końca kontrolował mecz.

Dobrą wiadomością po meczu w Tychach jest powrót do gry Maximilliana Egnera, który wskutek kontuzji pauzował od końca listopada. Max w statystykach zaznaczył się skromnie, ale wytrwał na boisku 20 minut, co dobrze wróży przemyskiej ekipie w następnych meczach.

GKS Tychy - Niedźwiadki Chemart Przemyśl 101:79 (23:25, 27:17, 28:17, 23:20)

GKS: Bożenko 9 (1x3, 8 as., 3 str., 2 prz.), Zmarlak 7, Walski 8 (2x3), Koperski 18 (3x3), Szmit 10 (2x3) oraz Kamiński 14 (9 zb., 5 as.), Nowakowski 4, Węgrowski 15 (1x3), Duda 10, Wspaniały 0, Danielak 0, Samiec 6. Tomasz Jagiełka.

Niedźwiadki Chemart: Wilson Jr 27 (2x3, 4 str., 2 prz.), Serwański 3, Chrabota 5 (1x3, 4 as., 3 prz.), Janczak 5 (1x3), Rompa 10 (1x3, 2 bl.) oraz Mboya Kotieno 2, Uberna 2, Majka 14 (2x3, 4 as.), Puchalski 7 (3 str., 3 prz., 2 bl.), Egner 4.