Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przygarnęliśmy Sifę do naszej rodziny

Kinga Rymut-Sobala
Piątoklasistki Kinga Trojnar i Ola Górska najpierw własnoręcznie zbudowały puszki, a teraz z zapałem zbierają w szkole datki na pomoc dla mieszkającej w Afryce koleżanki.
Piątoklasistki Kinga Trojnar i Ola Górska najpierw własnoręcznie zbudowały puszki, a teraz z zapałem zbierają w szkole datki na pomoc dla mieszkającej w Afryce koleżanki. Fot. Tadeusz Poźniak
Uczniowie z Cieszacina Wielkiego k. Jarosławia zbierają pieniądze, aby ich przyjaciółka z Konga mogła się uczyć.

Nazywają ją Ewka. Widzieli ją tylko na zdjęciach, nigdy z nią nie rozmawiali. Ale marzą, aby w smutnych oczach afrykańskiej dziewczyny zagościła kiedyś radość.

Najpierw był film. Uczniowie z Cieszacina Wielkiego obserwowali na ekranie, jak głodne afrykańskie dzieci tułają się po ulicach. Jak od najmłodszych lat muszą pracować, nieraz po kilkanaście godzin dziennie, zamiast chodzić do szkoły. Najbardziej przerażająca rzeczywistość nie została pokazana. Na przykład jak dzieci umierają z niedożywienia i chorób, jak wykorzystywane są przez żołnierzy i bandytów. Nauczyciele obawiali się, że takie sceny mogą wywołać zbyt duży szok.

Uczniowie nie mieli wątpliwości: - Przecież afrykański dzieci także mają marzenia, potrzebują miłości i opieki. Musimy im choć trochę pomóc!

Dlatego kilka miesięcy temu zainteresowali się losem się jednej z afrykańskich dziewczynek o imieniu Sifa.

- Gdy dowiedziałam się, że jej największym marzeniem jest uczyć się, zawstydziłam się - mówi Natalia Dzido z II klasy gimnazjum. - Sama czasem narzekam na nauczycieli, szkołę, na zbyt dużo nauki. Dla nas to coś zwyczajnego - dla niej to nieosiągalny luksus.

Cała szkoła pomaga

Parę złotych może uratować życie

Co 5 sekund umiera z głodu jedno dziecko, codziennie - 16 tys. dzieci. Co roku odchodzi ok. 12 mln dzieci poniżej 5 roku życia, z tego 9 mln na zapalenie płuc, odrę lub biegunkę.

Tylko 3 zł kosztuje szczepionka uodparniająca, 80 groszy dawka witaminy A niezbędna dla rozwoju dziecka, bez której każdego roku 100 tys. maluchów traci wzrok. Dawka soli potrzebna do wyleczenia biegunki to wydatek 40 groszy.

W Kenii jeden lekarz przypada na 20 tys. ludzi, w Ghanie - na 25 tys., w Burkinie Faso - aż na 250 tys.
W Rwandzie 58 proc dzieci straciło ojca, 39 proc oboje rodziców. W całej Afryce 40 proc. dzieci w wieku 5 -14 lat pracuje, nierzadko po 15 godzin dziennie.

Ok. 260 zł wystarczy, aby uratować życie dziecka cierpiącego na chorobę głodową. Za ok. 25 zł można sfinansować terapię zapobiegającą śmiertelnemu odwodnieniu dla 60 maluchów.

Sifa, nazywana przez dzieci Ewką, urodziła się w 1991 r. Mieszka w kongijskiej wiosce Luduha, tuż przy granicy w Rwandą. Jak to się stało, że to właśnie ją wzięli pod opiekę młodzi ludzie z Cieszacina?

- Skontaktowaliśmy się z organizacją Watoto, która zdecydowała, że pomoc potrzebna jest najbardziej Sifie - wspomina Iwona Drabik, dyrektor szkoły.

To ona podrzuciła pomysł "adopcji na odległość" nauczycielom, rodzicom i uczniom. Razem z nauczycielkami Katarzyną Kuźniar i Danutą Nowosiad, koordynatorami akcji na terenie szkoły, przygotowały film o codziennym życiu dzieci w Afryce. Decyzja była jednomyślna i w grudniu roku Sifa zyskała nową, wielką rodzinę w Polsce.

Największy zabójca to głód

[obrazek3] Sifa dorastała w ubóstwie. Teraz dzięki pomocy przyjaciół z Polski ma szansę na lepszy los. (fot. Archiwum)Dzieci chciałyby gościć Ewkę u siebie. Zaprosiłyby ją na obiad do swojego domu, gdzie na stole często jest parujący rosół, a na deser mama podaje pyszny placek albo budyń z sokiem. W Afryce taki zwykły budyń ratuje życie cierpiącym na choroby głodowe dzieci. Ich przyczyną jest długotrwałe niedożywienie. Głód tak wyniszcza organizm, że kruczoczarne włosy afrykańskich dzieci stają się szare. Wysiłkiem jest otworzenie oczu i każde wypowiedziane słowo. Często takie dzieci po wielomiesięcznym wygłodzeniu mają wstręt do jedzenia. Nie są w stanie jeść normalnych posiłków, dlatego karmi się je budyniami.

Ewa pewnie nigdy nie przyjedzie do Polski, ale dzieci mogą wysłać jej swoje zdjęcia. Byle nie na tle swojego domu czy szkoły. Takie luksusy mogłyby wywołać szok u afrykańskiego dziecka, mieszkającego w chylącej się do ziemi chatce zbitej z blachy i tektury lub lepiance. Bieda w Polsce nie da się porównać do tej na Czarnym Lądzie.

Na pewno jest fajna

Adopcja na odległość

Osoba w Polsce, która decyduje się na "adopcję na odległość", zobowiązuje się do wpłacenia określonej kwoty (z góry na rok lub co miesiąc przez 12 miesięcy). Pieniądze te trafiają do konkretnego dziecka i są przeznaczane na jego wyżywienie, leczenie oraz naukę. Adoptować afrykańskie dziecko może pojedyncza osoba, rodzina, firma, a także szkoła.
Więcej: www.adopcjaserca.pl

Dzieci mogą też wysłać listy. Tak bardzo chcą poznać przyjaciółkę z Konga, że już układają sobie w głowie, o czym do niej napiszą.

- Opowiedziałabym jej, kim jestem, że życzę jej, aby miała lepsze życie, że trzymam kciuki za nią za dobre wyniki w nauce - opowiada Ola Górska z V klasy podstawówki.

Podobne listy chciałyby napisać wszystkie dzieci, zwłaszcza 40 wolontariuszy, którzy szczególnie zaangażowali się w akcję pomocy dziewczynce z Konga.

- Nie żal zostawać mi po lekcjach w szkole, aby pomagać Ewce - zapewnia Angelika Hołysz z V klasy Szkoły Podstawowej - Choć widziałam ją tylko na zdjęciach, jestem pewna, że jest fajna i na pewno zostałybyśmy przyjaciółkami. Nie ma znaczenia, jaki ma kolor jej skóra.

Nie zważa na to także Karolina Majewska, która w tym roku kończy gimnazjum.

- Nawet się nie znamy, ale już wiem, że żal mi będzie się z nią rozstać, gdy zmienię szkołę - mówi. U niej w domu w pomoc Ewie włączyli się także rodzice i są dumni, że córka jest wrażliwa na krzywdę innych.

Dzieci patrzą sercem

[obrazek5] W akcję pomocy oraz zbiórkę pieniędzy na naukę dla Sify zaangażowało się 40 wolontariuszy. (fot. Fot. Tadeusz Poźniak)Wolontariusze przygotowali gazetkę, wisi na ścianie w szkolnym korytarzu. Tam zawieszają informacje o Sifie, kraju, z którego pochodzi oraz planach związanych z "adopcją". Niedługo zawiśnie tam minisłowniczek w suahili - narodowym języku Ewki. Pewnie także zapowiedź Dnia Afrykańskiego w szkole.

Pomysłów jest mnóstwo. Na razie zbierają do własnoręcznie przygotowanych puszek pieniążki na naukę dla Sify. Obliczyli, że wystarczy po 30 groszy miesięcznie od każdego ucznia w szkole, żeby dziewczynce opłacić lekcje przez 4 tygodnie. Koszt nauki w szkole zawodowej, gdzie dziewczynka uczy się szycia, hafciarstwa i innych robótek domowych, to 120 zł na kwartał.

- Chcę pomagać, bo to takie niesprawiedliwe, że my mamy wszystko, a ona nic - mówi czwartoklasista Bartłomiej Kornafel.

Przed Bożym Narodzeniem uczniowie kleili kartki świąteczne, które później sprzedawali. Część pieniędzy przeznaczyli dla Ewki.

Teraz zbliża się Wielkanoc i dzieci planują kiermasz ozdób - baranków, pisanek, kurczaczków. Pieniądze przekażą misjonarzom na edukację Ewki.

Najmłodsi uczniowie przygotowali dla Sify rysunki. Namalowali, czego jej życzą, jak ją sobie wyobrażają. Nieporadne malunki przedstawiają uśmiechniętą afrykańską dziewczynkę w otoczeniu białych kolegów. Bo dzieci z Cieszacina wierzą, że dzięki ich pomocy smutna Sifa w końcu się uśmiechnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24