Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raka można pokonać! Wstrząsające wyznania amazonek z Dębicy

Paulina Sroka
- Rak to nie wyrok! - dowodzą pełne optymizmu amazonki: Teresa Szostak (od lewej), Marzena Mordarska-Czuchra, Sylwia Murdza-Chrobak oraz Grażyna Guzik.
- Rak to nie wyrok! - dowodzą pełne optymizmu amazonki: Teresa Szostak (od lewej), Marzena Mordarska-Czuchra, Sylwia Murdza-Chrobak oraz Grażyna Guzik. archiwum DS "Amazonka”
Doświadczone chorobą amazonki z Dębicy chcą ostrzec i podnieść na duchu inne kobiety. Ich projekt to ewenement na skalę kraju.

Książka "Nieustraszone. Historie Dębickich Amazonek walczących z rakiem piersi" powstała w ramach projektu "Piękne i bestia". To efekt współpracy Dębickiego Stowarzyszenia "Amazonka" oraz II LO w Dębicy. Pomysł wsparły firmy, instytucje i samorządy głównie z powiatu dębickiego, ale również sponsorzy z innych rejonów Polski. Pierwsze wydanie publikacji, liczącej blisko 130 stron, ukazało się tydzień temu w 2 tys. egzemplarzy. Rozdawano je bezpłatnie podczas Dni Dębicy. Część książek trafi do szkolnych i miejskich bibliotek. Niedługo na stronie www.amazonki-debica.pl zostanie umieszczona wersja PDF "Nieustraszonych". Informacje o publikacji można znaleźć również na Facebook-u.

- To nic groźnego, nie trzeba żadnych konsultacji u specjalisty - usłyszała Marzena, gdy kilka lat temu lekarz ginekolog wykonał jej USG piersi i stwierdził obecność guza. Podczas czterech kolejnych wizyt przekonywał, że dodatkowe badania to zbyteczność…

Dzisiaj Marzena Mordarska-Czuchra ma za sobą mastektomię prawej piersi, ciężką chemio- i radioterapię. Jest w trakcie hormonoterapii.

- Uratował mnie upór Krzyśka, mojego męża - mówi 41-letnia amazonka, mama dwóch kilkuletnich chłopców. Wyjaśnia, że wiosną ubiegłego roku Krzysztof wręcz zmusił ją do wykonania badania w mammobusie Fundacji "SOS Życie", który parkował na dębickim rynku. Chciał mieć stuprocentową pewność, że wykryty guz nie zagraża żonie. Prawda zaszokowała ich oboje. - U pani mamy problem, trzeba działać szybko - stwierdził lekarz onkolog w Rzeszowie.

Lekarka nie dawała szans

Każdy, kto chce dołączyć do Dębickiego Stowarzyszenia "Amazonka" lub potrzebuje jego pomocy, może dzwonić pod numer: 783 541 884, 14 681-21-11 albo napisać na adres: [email protected]. Nr konta bankowego DS "Amazonka": 93 8642 1139 2013 3928 5755 0001.

Miesiąc później Marzena przeszła operację. Swoją batalię o życie opisała w książce "Nieustraszone. Historie Dębickich Amazonek walczących z rakiem piersi". Publikacja zawiera również przejmujące zwierzenia ośmiu innych kobiet.

Jest tu także praktyczny poradnik, jakie objawy powinny budzić niepokój, co robić w razie wykrycia choroby, gdzie się udać. Całość ilustrują fotografie uśmiechniętych amazonek. To efekt profesjonalnej sesji zdjęciowej wykonanej przez Studio Gawle, które wsparło projekt.

- Fotografie mają pokazać, że chociaż chemia wyniszcza organizm, to wszystko w końcu mija. Włosy odrastają, uroda wraca, a przede wszystkim wracają zdrowie i siła - tłumaczy Teresa Szostak, 54-latka po mastektomii lewej piersi.

Dla niej sam fakt amputacji, której tak bardzo obawia się wiele kobiet, nie stanowił istotnego problemu. - Ważniejsze było zdrowie - mówi bez wahania.

- Miałam wolę życia, a nie chęć posiadania piersi - stwierdza również Maria Góra-Szczygieł, 62-latka operowana w 2001 roku. Jej wola życia zaskoczyła nawet lekarkę z krakowskiej kliniki. - Nie wierzyłam, że pani może przeżyć, nie dawałam jakichkolwiek szans - wyznała swojej pacjentce po 4 latach od zakończenia terapii.

Łysa głowa - problem dorosłych

- Gdyby nie rodzina, rozpadłabym się na drobne kawałki - wraca do ciężkich chwil Grażyna Guzik, założycielka DSA.

Amazonka, której prawą pierś usunięto w 2002 r., zdecydowanie potwierdza, że pomoc bliskich działa niczym lek, silny bodziec do walki o przetrwanie.

Bywa jednak, że ludzie nie potrafią odnaleźć się w dramatycznej sytuacji, gdy ich krewny, przyjaciel czy znajomy zapada na raka.

- Chwilami nie mogłam zrozumieć podejścia rodziny w kwestii akceptowania mnie podczas chemii. Tego, że byłam łysa. Największy problem mieli z tym dorośli - zwierza się 50-letnia Renata Baran, która przeszła mastektomię w 2011 r. - Dzieci przyzwyczaiły się, że ciocia nie ma włosów i one nie robiły z tego problemu.

- Część ludzi zamilkła, nie bardzo wiedzieli, jak rozmawiać z chorą. To naturalna reakcja - opowiada natomiast 56-letnia Grażyna Kluk. Jej historia pokazuje jednak, że nawet niektórzy lekarze nie potrafią rozmawiać z chorymi.

- Usłyszałam, że z lewą piersią jest wszystko w porządku, a w prawej jest rak. Rozpłakałam się, a lekarz mnie ofuknął: "No, co tak pani płacze, przecież to jest normalne!". Była ze mną córka, też zaczęła płakać - wspomina 56-latka

Rak na urodziny

Rozmowa pani Grażyny z lekarzem bolała tym bardziej, że doktor przekazał jej hiobową wieść w wyjątkowy dzień. - 6 lipca, dokładnie w moje 55. urodziny - mówi kobieta.

Z kolei Sylwia Murdza-Chrobak, na swoje 65. urodziny w 2000 r., otrzymała… mastektomię lewej piersi. Kilka lat później nowotwór zaatakował kości. - Ale i tak zwyciężyłam. Uważam zresztą, że na tym świecie są większe tragedie niż mój rak - uśmiecha się ciepło.

- Pierwszą chemię wzięłam 18 lutego, w dzień moich 49. urodzin. Byłam szczęśliwa, że jestem w trakcie leczenia, że coś posuwa się naprzód - wspomina natomiast Renata Baran.

A Marzena Mordarska-Czuchra wraca pamięcią do 29 czerwca ubiegłego roku:

- W momencie, kiedy rozpoczynała się operacja, mój Piotrek (starszy syn - red.) odbierał świadectwo ukończenia pierwszej klasy podstawówki.

Z książką do Warszawy

- Dla mnie to nie jest zwykła książka, to bardzo ważne dzieło - ocenia Łucja Bielec, założycielka Fundacji "SOS Życie" w Mielcu, która od lat prowadzi ośrodek diagnostyczny wykonujący m.in. badania profilaktyczne w kierunku raka piersi i szyjki macicy. Uważa, że projekt dębickich amazonek to ewenement na skalę kraju.

- W Polsce wciąż pokutuje niesłuszne przeświadczenie, że nowotwór piersi czy macicy to wstydliwe choroby. Tymczasem te amazonki publicznie obnażają własną intymność, żeby ostrzec i podnieść na duchu inne kobiety - nie kryje podziwu szefowa fundacji.

Pod koniec czerwca Łucja Bielec wybiera się do Warszawy. Zamierza tam promować dębicką publikację. - Chcę zabrać ze sobą amazonkę, która stała się motorem przedsięwzięcia (Marzenę Mordarską-Czuchrę - dopisek red.). Książka musi trafić do Parlamentarnej Grupy Kobiet, również do ministra zdrowia. "Nieustraszone" powinny zapoczątkować skuteczny program edukacyjny w szkołach ponadpodstawowych - przekonuje Bielec.

Będziemy głośno krzyczeć

Krzysztof Czuchra, mąż Marzeny, liczy, że publikacja zwróci uwagę nie tylko pań, ale także ich partnerów, ojców, synów.

- Gdybym nie naciskał na żonę, nie poszłaby na badania do mammobusu. Wtedy diagnozę poznalibyśmy za późno. Więc na własnym przykładzie wiem, ile może zdziałać bliski facet - podkreśla Krzysiek.

Od początku aktywnie uczestniczył w tworzeniu "Nieustraszonych". Redagował część tekstów, wydeptywał ścieżki do sponsorów. Przy tym wszystkim często zastanawiał się nad sensem cierpienia swojej rodziny.

- Może Pan Bóg wiedział, że kiedy dotknie nas rak, to nie siądziemy spokojnie. Będziemy głośno krzyczeć, że to bestia, która zabija, ale można z nią wygrać - tłumaczy sobie dzisiaj. - Jeżeli znajdzie się chociaż jedna kobieta, której nasza książka uratuje życie, będę miał pewność, że o to właśnie chodziło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24