Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszów ginie w urbanistycznym chaosie

Bartosz Gubernat
Według architekta Macieja Łobosa wieżowce przy ul. Słowackiego to wrzody architektoniczne i najlepiej byłoby je wyburzyć.
Według architekta Macieja Łobosa wieżowce przy ul. Słowackiego to wrzody architektoniczne i najlepiej byłoby je wyburzyć. Krzysztof Kapica
Miasto potrzebuje pilnej pomocy czołowych pracowni architektonicznych - uważają specjaliści.

- W Rzeszowie buduje się dużo, ale tandetnie - ocenia Maciej Łobos, architekt z rzeszowskiej pracowni MWM. - Zamiast spektakularnych budynków, które jak okrągła kładka stałyby się symbolem miasta, mamy smutną wypadkową gustów deweloperów, urzędników i projektantów.

Jeszcze w 2005 roku Rzeszów miał zaledwie 53,69 km kw. powierzchni i był jednym z najmniejszych, ale najgęściej zaludnionych miast wojewódzkich w Polsce. Inwestorzy z trudem znajdowali miejsca na nowe budynki, a wydział architektury wydawał rocznie zalewie ok. 500 pozwoleń na budowę.

Po przyłączeniu do miasta Słociny, Załęża, Przybyszówki, Zwięczycy i Białej w 2009 roku powierzchnia miasta wzrosła do 97,6 km kw., a liczba pozwoleń na budowę - do 750. W 2011 roku, kiedy osiedlem stał się Budziwój, urzędnicy zezwolili na blisko 1000 inwestycji.

Jak mówi Andrzej Skotnicki, dyrektor Wydziału Architektury Urzędu Miasta Rzeszowa, przyłączone tereny stworzyły przed inwestorami zupełnie nowe możliwości.

- Przez ostatnie dwa lata wydawaliśmy po ponad 1100 pozwoleń. Aż jedna trzecia z nich dotyczy osiedli Budziwój, Przybyszówka i Biała. Jest tu mnóstwo niezagospodarowanych terenów, które są łatwe do zainwestowania. Dominuje budownictwo mieszkaniowe.

Z kolei inwestycje komercyjne lokalizowane są bliżej centrum miasta. - W ich przypadku sprawa jest bardziej skomplikowana. Szczególnie w rejonie Rynku wymagają zgody konserwatora zabytków i muszą się wpisywać w plan zagospodarowania przestrzennego - wyjaśnia dyrektor Skotnicki.

Historyczne oszustwo

Mimo szczególnego nadzoru to właśnie w centrum specjaliści upatrują największy bałagan architektoniczny. Zdaniem Macieja Łobosa, w Rzeszowie niepotrzebnie buduje się obiekty imitujące zabytkowe kamienice.

- W ten sposób powstał m.in. rząd trzech kamienic w Rynku, które stanęły w tzw. dziurze Barana. Nigdzie poza Polską nie robi się takiego kłamstwa jak budowanie nowych zabytków. W nowoczesnych europejskich miastach łączy się nową architekturę z zabytkową tkanką. Niestety, u nas wielu architektów fatalnie wykonuje swój zawód, a konserwator zabytków, zamiast walczyć z ich koszmarnymi projektami, pozwala na przekłamywanie historii - ocenia Łobos.

Podobnego zdania jest profesor Marek Gosztyła, kierownik Katedry Konserwacji Zabytków Politechniki Rzeszowskiej. - Nie jestem zwolennikiem tworzenia fałszu historycznego, ale, niestety, wielu architektów tak projektuje. Tworzą obiekty, które nie przedstawiają większej wartości, nie reprezentują żadnych nurtów współczesnej architektury. Niestety, w Rzeszowie to bardzo powszechne - podkreśla profesor.

Dlatego pracujący pod jego kierownictwem studenci projektują rozwiązania będące połączeniem nowoczesnej architektury z elementami historycznymi. W ten sposób będzie przygotowany projekt kamienic, które zaproponują do budowy w rejonie ratusza.

- Na dzisiejszym parkingu jeszcze w okresie międzywojennym stały budynki, które trzeba odbudować. Ale znając historię, należy to zrobić, łącząc umiejętnie elementy z tamtych czasów z nowoczesnymi trendami. I my zaproponujemy taki obiekt. Z pewnością jego architektura będzie dla niektórych szokująca, ale nie boję się krytyki. To lepsze niż fałszowanie historii - mówi profesor Gosztyła.

Wieżowce? Nie za wszelka cenę

Zdaniem architektów drugim problemem trapiącym stare miasto jest zbyt wysoka zabudowa w sąsiedztwie niskich, starych kamienic. Jako przykład profesor Gosztyła także wskazuje północną pierzeję Rynku, gdzie za fasadą imitującą zabytkowe kamienice powstał wysoki budynek, psujący obraz starówki, szczególnie od strony ul. Okrzei.

- Inwestorzy chcą budować wysoko, bo zależy im na jak największych powierzchniach. Problem w tym, że przy okazji niszczone są walory krajobrazowe miasta - mówi M. Gosztyła.

Maciej Łobos dodaje, że w podobny sposób projektuje się kolejne budynki planowane do realizacji w centrum. Jak chociażby wieżowiec, który ma stanąć w rejonie placu Garncarskiego. Jego zdaniem budynek będzie za wysoki i kompletnie nie pasuje do otoczenia.

- Projektanci, ingerując w przestrzeń publiczną, powinni konsultować swoje projekty z otoczeniem. Na tym polega nasz zawód, trzeba być otwartym na krytykę, mieć świadomość, że niejednokrotnie ludzie będą wieszać na nas psy. Niestety, wielu architektów projektuje po cichu, w kącie, a kiedy ich dzieło ujrzy światło dzienne, to ręce opadają - ocenia Łobos.

W rejonie starego miasta do wyburzenia wskazuje przede wszystkim zbudowane w czasach PRL wieżowce przy ul. Słowackiego, które nazywa wrzodami architektonicznymi.

- W Stanach Zjednoczonych takie budynki równa się z ziemią i przenosi firmy w inne dzielnice. Wzorcowo ten problem rozwiązał Paryż, gdzie starówka pozostała nienaruszona, a nowoczesną architekturę skumulowano w jednym miejscu - mówi profesor Gosztyła.

Rzeszów? Sztandarowym przykładem zupełnie innego kierunku są wieżowce powstające przy Wisłoku. Ten na wschodnim brzegu ma 56 metrów. Obok niego inwestor planuje drugi, 80-metrowy. Po drugiej stronie rzeki inny deweloper przymierza się do 40-piętrowego, ok. 120-metrowego drapacza chmur. Profesor Gosztyła nie pochwala takiego podejścia do zabudowy miasta.

- Powinniśmy, wzorem Paryża, przejść płynnie ze starówki do nowoczesnej dzielnicy, którą rzeczywiście można by tworzyć na prawym brzegu Wisłoka. Wyrastające znienacka wieżowce to zły kierunek. A jakie są skutki budowania bez pomysłu, można zobaczyć w Warszawie, gdzie panuje architektoniczny chaos. Nie powielajmy tych błędów, stwórzmy ogniwo, które połączy stare miasto z nowoczesnym ośrodkiem mieszkalno-biznesowym w sposób naturalny - apeluje M. Gosztyła.

Zdaniem Macieja Łobosa budowanie wysokościowców nie ma także uzasadnienia ekonomicznego:

- Budować wysoko opłaca się np. w Tokio, gdzie brakuje terenów i nawet 80 procent kosztów inwestycji to działka. W Rzeszowie nie ma to sensu, bo grunty są znacznie tańsze. 100 metrów w górę można zaprojektować, tylko trzeba sobie zadać pytanie: kto to kupi. Na Podkarpaciu siła nabywcza jest jeszcze zbyt słaba.

Poza tym - uważa Łobos - w rejonie Wisłoka trudno byłoby zabezpieczyć także wystarczającą liczbę miejsc parkingowych i wpisać budynki w aktualne warunki drogowe.

Maciej Łobos nie jest zwolennikiem budowy wieżowców, ale podkreśla, że architektura miasta jest już tak zepsuta, że kolejne takie budynki nie są w stanie jeszcze bardziej jej zaszkodzić.

- Nie ma u nas w zasadzie żadnego ładu. Zabudowa nie jest spójna ani nowoczesna, to, co buduje się w mieście, Warszawa i Kraków miały już 25 lat temu. Niestety, budynki, których wizualizacje widziałem, prezentują podobny poziom. Nie pogorszą sytuacji, ale też raczej jej nie poprawią. Pod warunkiem że powstaną z dala od starego miasta - ocenia Łobos.

Konkurs to podstawa

Gdzie szukać wzorów do naśladowania? Łobos wskazuje m.in. na Kopenhagę, która - jego zdaniem - jest wzorcowym przykładem znakomicie zaplanowanej, choć niewysokiej, zabudowy.

Jak przekonuje, bez zaangażowania fachowców w planowanie zabudowy miasta w Rzeszowie nie uda się osiągnąć architektonicznej równowagi.

- Na całym świecie na projekty kluczowych budynków organizuje się konkursy, w których biorą udział najlepsze pracownie - podkreśla Łobos. - Jeżeli chcemy, aby Rzeszów kształtował swój wizerunek, to trzeba budować nowe, genialne budynki, o których będzie głośno na całym świecie. Trzeba to robić świadomie, a nie "na sztukę", bo tak wymaga bzdurna ustawa o zamówieniach publicznych. Drugi sposób na osiągnięcie sukcesu to przekonanie inwestorów do ogłaszania prywatnych konkursów na projekty w najważniejszych częściach miasta.

Realizacje projektów przez znane na świecie firmy to podwójna korzyść, bo zwykle pociągają za sobą masę publikacji w mediach i są nieustannym źródłem darmowego PR dla miasta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24