Rzeszowski pomnik został już zdekomunizowany

Ustawa dekomunizacyjna otworzyła drogę do wyburzenia pomników gloryfikujących totalitaryzm komunistyczny. Ale to nie oznacza, że legnie w gruzach „wielka rzeszowska”. Bo pomnik został już zdekomunizowany. W 2002 roku, a więc w wolnej i demokratycznej Polsce, samorząd zmienił wymowę monumentu. Opieczętował go herbem Rzeszowa.

Historycy IPN uważają, że pomnik nadal gloryfikuje komunistyczny totalitaryzm. Jakby w 2002 roku nic się nie wydarzyło. Takie postawienie sprawy jest dla mnie wyrazem lekceważenia ówczesnych działań Rady Miasta Rzeszowa i prezydenta Rzeszowa Andrzeja Szlachty (dziś posła PiS). Skoro - jak twierdzi IPN - pomnik wciąż gloryfikuje komunizm, to rękę do tego gloryfikowania przyłożyli też, wybrani w wolnych i demokratycznych wyborach, prezydent i rada miasta. A przecież to absurd.

Większość mieszkańców Rzeszowa nie życzy sobie wyburzenia pomnika. Wiemy to z rozmów i licznych telefonów do redakcji. Monument jest dziełem wybitnego artysty. Wrósł w krajobraz miasta. Został opieczętowany herbem miasta i zmienił swoją wymowę. Myślę, że wszystkie te argumenty powinien wziąć pod uwagę wojewoda podkarpacki. Bo to wojewoda ma zdecydować o losie pomnika.

Za wyburzanie pomników, nie tylko tego w Rzeszowie, trzeba będzie zapłacić. Tylko koszt wyburzenia Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, o którym mówią politycy PiS, szacuje się na 900 mln złotych. Skąd wziąć pieniądze? Jeden z czytelników dzwoniących do redakcji podpowiedział, by sfinansować roboty z subwencji, które dostają z budżetu partie polityczne. Ja myślę, że rządzący wybiorą prostsze rozwiązanie. Po prostu sięgną do naszych kieszeni.